Dopadła mnie choroba pewnie to grypa, bo czuje bóle w
stawach i mam gorączkę. Dawniej lekceważyłam takie objawy, ale teraz już mam
świadomość, że z małej choroby mogą powstać powikłania. Dlatego zaraz w
poniedziałek poszłam do lekarza. Najlepszym naturalnym lekarstwem, to brać naprzemienny
prysznic, by pobudzić naczynia krwionośne. Potem parę dni wyleżeć w łóżku.
Pięknie się mówi, ale w praktyce wygląda to inaczej. Przez dzień leżałam
nafaszerowana naturalnymi środkami takimi jak czosnek, miód i cebula. Także
wspomagałam się apteczną chemią. Na drugi dzień już ruszałam się, by dzieciom i
mężowi ugotować zupę. Największym problemem było odebranie córki Kasi z
przedszkola. Starsza córka Małgosia nie może odebrać małego dziecka. Dlatego
mąż musiał zwolnić się dwie godziny wcześniej. Przy okazji dałam mu listę, by
podjechał do większego sklepu i zrobił zakupy. Denerwowałam się, bo długo nie
przyjeżdżali. Jak się okazało, to spotkał znajomych z rodziną i razem wstąpili
na pizze. Zakupy zrobione więc byłam zadowolona. Kasia zaraz przyniosła mi
pierniczki w polewie czekoladowej produkcji Dr. Gerarda. Żebym szybciej
wyzdrowiała. Też kupiła kremisie dla starszej siostry. Małgosia powiadomiła
mnie o nadchodzącym balu karnawałowym,
który odbędzie się za dwa tygodnie. Teraz ma problem w co się przebierze. Jak
prawie każda dziewczynka chciałaby zostać księżniczką. Zadzwoniłam do koleżanki, która
jest krawcową i ma trochę starsze dzieci. Powiedziała, że może pożyczyć po
swojej córce białą sukienkę i dorobić skrzydełka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz