czwartek, 30 września 2021
Telefon od szefa
Piątkowy, lipcowy poranek. Kwadrans po siódmej, Zbyszek otworzył drzwi klatki schodowej i wyszedł z bloku w którym mieszka. Robiło się ciepło, ale chodnik był cały zacieniony, gdyż leży od zachodniej strony bloku. Cień osłaniał przed gorącymi promieniami słońca i dawał lekki przyjemny chłodzik. Choć po opadach deszczu, który kilka godzin temu siąpił, optycznie nie było śladu, to w cieniu czuć jednak było sporą wilgotność. Lecz kiedy Zbyszek przeszedł kilkadziesiąt metrów dalej i skręcił w prawo, to po przejściu znowu kilkudziesięciu metrów, zastała go wręcz powalająca, przyjemna rzeczywistość. Przechodził on bowiem obok domków z ogrodami, w których dzień wcześniej była koszona trawa. I zapach świeżego siana zmieszany z niezwykłym aromatem kwitnących lilii, podziałał z jednej strony niezwykle na zmysły i wyobraźnię Zbyszka, zaś z drugiej strony wywołał gniew, że jeszcze w ten dzień musi iść do pracy. Uspokoił się jednak, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że przecież gdyby nie musiał iść do pracy, to prawdopodobnie nie znalazłby Asię wtedy w tym miejscu. W tym momencie zadzwonił telefon. A sygnał dzwonka spowodował, że Zbyszkowi serce mocniej zaczęło bić a naczynia krwionośne skurczyły się i znacznie podniosło się w nich ciśnienie. Ten dźwięk przypisany jest bowiem, do numeru kierownika Zbyszka. Zanim odebrał połączenie, to kopa myśli pojawiła się w jego głowie, bo niezbyt często szef wydzwania do niego o tej porze… Czym prędzej nacisnął jednakże przycisk na urządzeniu i odebrał połączenie:
- Tak, słucham szefie…
- A kto to… Zbyszek?? Psia krew! Pomyliłem się! Acha… - ale skoro już rozmawiamy, to przypomniało mi się coś… Ty Zbyszek preferujesz jakieś dobre ciasteczka. Jadłem je kiedyś u ciebie i wybornie mi one smakowały! Powiedz mi – jak możesz - jakie są to produkty??
- Szefie, to są najlepsze rzeczy pod słońcem! Produkuje je firma Dr Gerard. Teraz na topie są takie rewelacje – herbatniki Ring, ciastka Szkolne, wafelki Pryncypałki i markizy Twins.
- Dobrze… Aaa… byłbyś w stanie gdzieś kupić mi je?
- Mógłbym szefie, ale to zależy na kiedy, bo dziś jestem ostatni dzień w pracy przed urlopem…
- A dziś możesz? Choćby zaraz…
- Zaraz szefie będę przechodził obok sklepiku. Jeśli nie będzie kolejki a będą te produkty, to sprawa będzie załatwiona!
- To bardzo o to proszę – i czekam.
Szef się rozłączył. W minutę po tej rozmowie, Zbyszek był już w sklepiku. Sprawę dla szefa załatwił pozytywnie, jak i wszystkie pozostałe tego dnia. Tylko urlop był niezbyt udany, bo pogoda tego roku w sierpniu nie dopisała…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz