Następnego dnia pożegnaliśmy rodzinę i zadowoleni z pobytu pojechaliśmy do domu. Po drodze mieliśmy awarie. W tylnym kole uchodziło powietrze i mąż wymieniał koło. Ja z dziećmi odpoczywaliśmy na ławce i podjadaliśmy nasze ulubione ciastka produkcji Dr. Gerarda. Po pół godzinie wyruszyliśmy w dalszą drogę. Już szczęśliwie dojechaliśmy do celu. Następnego dnia po raz pierwszy zaprowadziłam moje bliźniaczki do przedszkola. Martwiłam się, że nie będą chciały. Wręcz odwrotnie jak zobaczyły dzieci, to od razu do nich pobiegły. Czują się bezpiecznie, bo są razem. Ja korzystając z dni wolnych postanowiłam zrobić przetwory na zimę. Ogórki już wcześniej ukisiłam. Teraz wykorzystuje buraki, kapustę. Dostałam od koleżanki z pracy ciekawy przepis na kiszonki i też go wykorzystam. Bardzo lubimy jeść dużo surówek. Nie wyobrażam sobie drugiego dania bez tego dodatku. Po południu poszłam po dzieci do przedszkola i zastałam je uśmiechnięte. Maluchy potrzebują przebywać ze swoimi rówieśnikami. Przywieźli styropian i robotnicy ocieplali dom. Teraz stanęłam przed tym samy dylematem na jaki kolor pomalować dom. Wcześniej był w kolorze żółtym. W końcu zdecydowałam się na kolor piaskowy taki bardziej uniwelsarny. Także spodobał mi się cokół ze sztucznego kamienia. Mąż dał mi tak zwaną wolną rękę w doborze wykończenia domu. Pomimo tego wciąż z nim rozmawiałam na ten temat. Na rowerze przyjechała przyjaciółka zobaczyć nasze postępy. Przy kawie i smacznych ciastkach pryncypałkach Dr. Gerarda opowiedziałam jej o naszych decyzjach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz