środa, 29 czerwca 2022

Cicho i spokojnie

Zosia siedziała w swoim wygodnym fotelu przy oknie i czytała książkę. W malutkim pokoiku było nieco duszno, bo kiedy Janek wybierał się do swoich brzęczących potworków, to zamknęła ona ze strachu, na wszelki wypadek, z przyzwyczajenia okno bardzo szczelnie. Powodem tego była alergia Zosi na jad pszczeli. W swoim życiu już kilkakrotnie ratowana była przez służby medyczne po użądleniu pszczoły. Boi się ich ona panicznie, podobnie jak ich pies, który też był już nie raz pogryziony przez te maleńkie potworki. Kilka lat temu, to Janek nawet oblał „Kalafiora” kwaśną wodą i zawiózł do weterynarza, bo piesek spuchł po tym jak został użądlony przez kilka pszczółek. I od tej pory, kiedy „Kalafior” widzi że Janek wybiera się do pasieki, to chowa się on najgłębiej jak tylko może. Tymczasem Zosia zagłębiła się mocno w wątek zawarty w lekturze i przeniosła się swoją wyobraźnią w miejsce oddalone czasowo i punktowo w niewymierny obszar. Na stole obok niej leżały rozrzucone pootwierane opakowania ze smacznymi produktami firmy Dr Gerard - biszkopty Kremówka śmietankowo-morelowa, Listki kruche maślane, oraz wafelki. W momentach kiedy akcja w książce przybierała na sile, to Zosia sięgała po smakołyki coraz częściej – a kiedy akcja zwalniała, to Zosia również zachowywała się adekwatnie do istniejącej sytuacji. I nagle nastąpiła kumulacja zdarzeń – po smakołykach pozostały jedynie puste opakowania, skończył się kolejny już rozdział interesującej książki, oraz głośno zadzwonił telefon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz