środa, 29 czerwca 2022

Prawie dobrze

Prace na działce mozolnie posuwały się do przodu. Mozolnie – bo to był nasz pierwszy tegoroczny dłuższy wyjazd. Wcześniej byliśmy już wprawdzie kilka razy, ale tylko doglądnąć czy wszystko jest w porządku – i wracaliśmy z powrotem do domu. Nie byliśmy więc jeszcze tak wprawieni przy pracach działkowych. W dodatku, to jest działka typowo rekreacyjna – kilka drzewek, kilka krzewów, kwiaty i trawa. Miejsce na grilla i ognisko – no i malutki domek. Do wieczora udało mi się wszystko skosić, oraz podkosić podkasz arką. Nie zebrałem tylko tej skoszonej trawy, ale i tak było jej niewiele jak na pierwszy raz. W przerwach uzupełniałem paliwo w zbiorniku kosiarki, oraz nawadniałem swój organizm, gdyż pociłem się dość mocno. Gabrysia karmiła mnie przy tym smakołykami, wkładając do ust na przemian – raz wafelki, to znowu Listki kruche maślane, to innym razem biszkopty Kremówka śmietankowo-morelowa – czyli te produkty firmy Dr Gerard, które kupiłem wcześniej. Po zachodzie słońca przyjechali sąsiedzi – Janek z Zosią i pieskiem. Zaglądnęli do nas, to posiedzieliśmy chwilę i pogawędziliśmy sobie. Janek miał robotę przy swoich pszczołach – musiał doglądnąć czy wszystko jest tak jak ma być. Zosia miała zostać, ale stwierdziła że weźmie sobie coś do czytania, pozamyka wszystko szczelnie w domku i wraz z czworonożnym Kalafiorem, przeczekają cierpliwie ten niespokojny dla nich czas, kiedy Janek będzie złościł te „okrutne owady”. I tak minęła sobota ostatni dzień kwietnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz