Witam.
W poprzednim poście wspomniałam o zabawie
sylwestrowej u mojej koleżanki. Było cudownie. Zabrakło nam tylko
sztucznych ogni. Postanowiliśmy spotkać
się na Nowy Rok po południu. I tak też było. Z wspólnego spotkania zrezygnowała
tylko jedna para, ale im akurat zachorowała córeczka. Pozostali stawili się o
piętnastej godzinie i zabawa zaczęła się od nowa. Najpierw zjedliśmy gorący
obiad, potem kawka i oczywiście pyszne słodycze. Słodycze zostały jeszcze z
poprzedniego dnia. Były to pyszne ciastka ,,Dr Gerard”. czyli : ciastka Jungle
- nowy produkt ,,Dr Gerard”, ciastka Zwierzaki maślane, torcik c-moll kokosowy,
czekoladki Pasja o smaku wiśniowo-rumowym, rurki cynamonowe oraz wiele innych.
Byliśmy najedzeni po uszy. Wyszliśmy na dwór by wystrzelić nasze sztuczne
ognie. Na dworze było już ciemno. Jeszcze gdzie nie gdzie także słyszeliśmy wystrzały. To co zobaczyliśmy na ciemnym
niebie nie da się opisać. Ognie były piękne. Kolorowe, błyszczące i migoczące
jak milion gwiazd na niebie. Trwało to tylko kilkanaście minut, ale warto było czekać
na takie zjawisko. Potem wróciliśmy do domu i zajadaliśmy się ,,Dr Gerard”.
Pyszności znikały jak te sztuczne ognie. Około dwudziestej pomału zaczęliśmy
się rozchodzić. Wspólnie planowaliśmy wyjazd na narty, tylko musimy poczekać na
śnieg. Może uda nam się zrobić kulig, ale na kołach. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz