Moi mili, kto z nas nie marzy o spałaszowaniu kilku kostek czekolady w ciągu dnia lub przynajmniej słodyczy oblanych tym przysmakiem. Zwolennicy tego "brutalnego smakołyku", a brutalnego gdyż nikt mu się raczej nie oprze, twierdzą że to jest słodycz jedyna w swoim rodzaju, która rozpływa się w ustach.
Na mnie tabliczka czekolady może zdziałać cuda. Jest moim "hormonem szczęścia", ponieważ prawdziwa czekolada ma w sobie sporo witamin i substancji które łagodzą depresję, dodają energii, chronią przed rakiem i rozjaśniają umysł.
Prawdziwą czekoladę poznamy po tym, iż najlepsi producenci wykorzystują miazgę kakaową, a jak dodają tłuszcz - to jest to masło kakaowe. Czyli miazga + dobre masło kakaowe. Czekolada najwyższej jakości powinna być jednolita, bez pęcherzyków i nierówności. A jeśli ma nalot to oznacza, że była źle transportowana i źle przechowywana. Powinna też "strzelać" przy przełamywaniu. I w tym momencie, aż ślinka cieknie i ślinianki u mnie pracują na pełnych obrotach. Moi drodzy, ja np. jestem smakoszem czekolady deserowej, a ona ma w sobie 70 proc. kakao. Ale z kolei wielu ludziom wokół mnie tj znajomym czy rodzinie do gustu przypadła mleczna czekolada, ona powinna mieć 30 proc. zawartości kakao, a nawet z renomowanych firm 40 proc.
Nasz wspaniały producent Dr Gerard w swoim asortymencie nie zapomina o czekoladzie i produkuje zjawiskowy Pryncy Torcik w polewie mlecznej czekolady jak również rozpływające się w ustach Pryncypałki i wiele słodyczy, które są oblane tym nazwanym przeze mnie "brutalnym smakołykiem".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz