czwartek, 27 stycznia 2022

Zaskakujące fakty

Bazar o tej porze dnia tętnił życiem cherlawym. Niby coś tam się działo, ale czasy świetności ten placyk już dawno miał za sobą. Dawniej to nie przeszkadzała pora roku, czy pogoda. Największe transakcje odbywały się o trzeciej, czy czwartej nad ranem. Marek nie był tu od dawien dawna… W zasadzie to wszystko teraz wyglądało zupełnie inaczej jak wtedy, kiedy zaglądał w to miejsce znacznie częściej. W miejscu gdzie istniało ceglane rozwalające się ogrodzenie, stoi dość wysoki mur, przez który nie da się już przeskoczyć jak przez płotek na stary cmentarz. Wtedy jak chodzili na wagary z chłopakami z klasy, to często wiele czasu spędzali na tym cmentarzu i próbowali rozszyfrować to, kogo kryją zniszczone przez czas i ludzi znajdujące się groby. Nie sposób było, aby Marek nie przypomniał sobie tamtych czasów, w tej chwili i w tym miejscu. Przy cmentarnym ogrodzeniu zawsze handlowało się różnymi rupieciami – i pozostało tak po dziś dzień. Nie było ładnego spożywczego kolorowego sklepiku który akurat mijał – obok którego stał dostawczak, z którego wyładowywano towar. Było ciemno, ale kątem oka Marek dostrzegł, że w pojemnikach znajdują się produkty firmy Dr Gerard. Pomyślał sobie, że jak będzie wracał, to kupi sobie swoje ulubione - czekoladowy Pryncytorcik, Pryncypałki o smaku orzechowym i ciastka kruche korzenne Cookie Man. Na straganie pod jaskrawo świecącą latarnią, były porozkładane jakieś rozmaitości z domowych strychów. Marek podszedł i zaczął się przyglądać, ale nie znalazł ani tego czego potrzebuje, ani właściciela owych rzeczy. I w tym momencie, tuż za sobą usłyszał cichy chrapliwy bas: - Czego potrzeba? Marek zastygł jak posąg, ale po kilku sekundach wydobył odpowiedź: - Suwmiarkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz