niedziela, 31 lipca 2022

Wypad nad jezioro

     Ostatni weekend lipca wybraliśmy się nad jezioro. Spakowałam nam parę przekąsek takich jak ciastka Dr Gerard Christmas Bauble, Markizy Mafijne Lemon dr Gerard oraz draże dr Gerard. Dodatkowo, dzień wcześniej przygotowałam "Zawijasy drożdżowe z drażetkami Maltikeks" z przepisu ze strony internetowej dr Gerarda.

SKŁADNIKI:

  • 150g Malitkeks Czekolada Gorzka dr Gerard
  • 25 g świeżych drożdży
  • 120 g masła
  • 1 szklanka mleka
  • 550 g mąki pszennej
  • 1/4 szklanki cukru + 3 łyżki dodatkowo
  • 2 żółtka + 1 dodatkowe
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej (opcjonalnie)
  • 1 łyżeczka cynamonu

SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:

W szklance rozrobić drożdże z łyżką mleka i łyżeczką cukru, odstawić na około 15 minut, żeby wyrosły. W tym czasie w rondelku rozpuścić masło, zdjąć z gazu i dodać szklankę mleka, wymieszać. Odczekać aż drożdże w szklance zaczną gęstnieć, pienić się i rosnąć. Do dużej miski przesiać mąkę, dodać drożdże, cukier, 2 żółtka i roztopione masło z mlekiem oraz esencję waniliową. Wszystko energicznie zagnieść, aż ciasto będzie tworzyć zwartą, gładką kulę, która nie będzie kleić się do rąk i ścianek miski. Owinąć miskę folią spożywczą i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę (ciasto powinno zwiększyć swoją objętość dwukrotnie).

Wyrośnięte ciasto rozwałkować na wysypanej mąką stolnicy na grubość około 5 mm tak, by miało kształt zbliżony do prostokąta. Całość obsypać 3 łyżkami cukru z cynamonem oraz drażami, po czym zwinąć w ścisły rulon wzdłuż długiego boku.

Gotową roladę pociąć ostrym nożem na 3-4 cm plastry i ułożyć na wyłożonej papierem blasze, uważając, by zachować większe odstępy (ciasto będzie rosnąć i może się skleić). Odstawić na około 30 minut do ponownego wyrośnięcia. W tym czasie nagrzać piekarnik do 180 stopni, a dodatkowe żółtko wymieszać z łyżką mleka. Tuż przed pieczeniem posmarować nim wszystkie bułeczki za pomocą pędzelka. Piec przez około 30-35 minut, aż będą rumiane.


Pogoda była piękna a zawijasy i reszta przekąsek pyszne. Tak to mogę spędzać każdy dzień.


Drugi dzień świętowania

     Dziś drugi dzień świętowania naszej rocznicy ślubu. Emocje już trochę opadły po wcześniejszym dniu ale nadal pełni pozytywnej energii rozpoczęliśmy dzień. Ponieważ wczoraj ciasto cieszyło się dużym zainteresowaniem, niewiele zostało na dzisiejszy dzień. Dlatego jeszcze rano musiałam zrobić dodatkowe ciasto "Sernik z różową truskawkową pianką" z przepisu ze strony internetowej dr Gerarda.

SKŁADNIKI:

Sernik:

  • 1 kg sera twarogowego tłustego trzykrotnie mielonego
  • 1 szklanka cukru
  • cukier waniliowy
  • 2 budynie waniliowe bez cukru
  • 1 szklanka mleka
  • 4 jajka
  • 100 g masła
  • ciasteczka Maślane Listki dr Gerard

Pianka:

  • 1 galaretka truskawkowa lub pomarańczowa
  • 2 łyżeczki żelatyny
  • 1/2 kg truskawek zblendowanych
  • 300 g jogurtu greckiego

SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:

W garnku rozpuścić masło, następnie dodać cukier, cukier waniliowy, twaróg, jajka – PRZEZ CAŁY CZAS ENERGICZNIE MIESZAĆ! (można użyć miksera w razie powstałych grudek)

Do gotującej się masy na koniec dodać budyń rozpuszczony w mleku, ciągle mieszając.

Gdy masa ponownie się zagotuje i zacznie gęstnieć ściągnąć ją z ognia (masa zgęstnieje gdy ostygnie i postoi w lodówce!)

Blaszkę włożyć papierem, następnie wyłożyć pokruszonymi ciasteczkami. Lekko przestygniętą masę przelać do formy, na wierzchu posypać pokruszonymi ciastkami i lekko obciążyć.

Zostawić do ostygnięcia

Galaretkę i 2 łyżeczki żelatyny rozpuścić wg przepisu, ale zmniejszyć ilość wody o połowę, następnie poczekać aż ostygnie.

Zblendowane truskawki połączyć z jogurtem i dodać do tego zupełnie wystygniętą, ale jeszcze płynną galaretkę, wszystko dobrze wymieszać, wylać na ostygnięty sernik i wstawić na noc do lodówki.


Dzisiaj goście byli zaproszeni na nieco późniejszą godzinę czyli na 15:00 a spotkanie zaczęliśmy od kawy i ciasta. Znajomi zaśpiewali nam 100 lat. Wszystko bardzo smakowało gościom. 


34 rocznica ślubu

      To już dziś! Świętujemy 34 rocznicę zawarcia związku małżeńskiego. Nie wierzę że minęło już tyle lat! Z emocji nie mogłam długo spać i wstałam o świcie. Nie tracąc czasu zrobiłam jeszcze jedno ciasto "Puszysty sernik z ricottą". Przepis znalazłam na stronie internetowej dr Gerarda.

SKŁADNIKI:

  • 200g ciasteczek Dr Gerard Christmas Bauble
  • 100g roztopionego masła
  • 2 łyżki miodu
  • 400g ricotty
  • 150g cukru
  • 200g śmietanki 30% – do ubicia
  • 1 łyżka ekstraktu waniliowego
  • 3 płatki żelatyny (6g)
  • Owoce sezonowe do dekoracji
  • Świeża mięta
  • Forma (20×20)

SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:

Wymieszać trzepaczką ricottę oraz ekstrakt waniliowy, następnie w osobnej misce ubić na sztywno śmietankę i dodać do uprzednio przygotowanej masy. Odstawić w temperaturze pokojowej.

W osobnym pojemniku zblendować ciasteczka Christmas Bauble na „pył”. Następnie dodać do nich miód, rozpuszczone masło i dobrze wymieszać. Uzyskaną masę przełożyć na spód oraz brzegi foremki.

Do małej miseczki z zimną wodą włożyć płatki żelatyny i zaczekać, aż zmiękną. Następnie w rondelku umieścić żelatynę oraz 4 łyżeczki kremu z ricotty – trzymać na ogniu i mieszać do momentu rozpuszczenia żelatyny. Uzyskaną masę dodać do poprzednio przygotowanego kremu z ricotty, dokładnie wymieszać i przelać do formy.

Tak przygotowany sernik odstawić do lodówki na co najmniej 4-5 godzin. Przed podaniem udekorować sezonowanymi owocami oraz listkami świeżej mięty.

Gdy mąż wstał, posprzątaliśmy kuchnie i sami poszliśmy się przygotować. W końcu jesteśmy dzisiaj najważniejsi. O 13:00 przyszli gości. Córki z mężami i wnuczkami. Dostaliśmy prezenty, życzenia i gratulacje. Po obiedzie przyszła pora na kawę i ciasto. Córki przygotowały dla nas tort! Było nam bardzo miło. Wszyscy świetnie się bawiliśmy, a ciasta jak zwykle wszystkim bardzo smakowały. To był bardzo miły dzień, a jutro czeka nas kolejny dzień świętowania. 


Drugi dzień przygotowań

     Drugi dzień przygotować do naszej rocznicy. Mąż zaczął przygotowywać sałatki na kolację, oraz mięsa które trzeba zamarynować. Ja oczywiście objęłam stanowisko przy słodkościach, dziś robię ciasto, które musi przez noc leżeć w lodówce czyli "Kremowy sernik na zimno z mascarpone" z przepisu ze strony internetowej dr Gerarda. 

SKŁADNIKI:

  • 1 opakowanie wafli Pryncypałki dr Gerard (3 sztuki wafli wykorzystaj do dekoracji, opcjonalnie spód ciasta przygotuj z Pryncypałki Kokosowe)
  • 250 g serka mascarpone
  • 150 g serka kremowego, naturalnego
  • 300 g śmietanki kremówki 30%
  • 2 białe czekolady
  • ziarenka z 1 laski wanilii
  • owoce sezonowe do dekoracji
  • świeża mięta
  • tortownica o średnicy 24 cm

Polewa:

  • 70 g czekolady mlecznej
  • 40 g śmietanki kremówki 30%

SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:

Tortownicę o średnicy 24cm posmaruj olejem, nadmiar wytrzyj ręcznikiem papierowym. Na spód wyłóż pokruszone wafelki Pryncypałki, tak żeby pokryły dno tortownicy.

Do osobnej miski włóż serek mascarpone, serek kremowy, ziarenka z laski wanilii i dolej śmietanę. Miksuj do momentu, aż masa zrobi się zwarta i puszysta (około 5-7 minut).

W kąpieli wodnej rozpuść białą czekoladę, cały czas mieszając. Po rozpuszczeniu się czekolady odstaw na chwilę, żeby przestygła.

Do masy z serka mascarpone dolej czekoladę i miksuj całość do połączenia się składników. Przygotowaną masę przelej do tortownicy, wierzch ciasta wygładź. Tak przygotowany sernik odstaw do lodówki na całą noc.

Następnego dnia przygotuj polewę. Czekoladę rozpuść ze śmietanką, a następnie odstaw do przestygnięcia, żeby nabrała gęstszej konsystencji i polej nią ciasto. Aby uzyskać efekt lejącej się czekolady, należy przed dekorowaniem wstawić ciasto na 30 minut do zamrażarki.

Przed podaniem udekoruj sezonowymi owocami, wafelkami Pryncypałki oraz listkami świeżej mięty i jadalnymi kwiatami. Smacznego!



Przygotowania do świętowania

      Po jutrze dni obchodzimy z mężem 34 rocznicę ślubu. Będziemy świętować dwa dni, po jutrze przychodzi do nas rodzina, natomiast za 3 dni znajomi. Mimo tego, że powinniśmy tylko świętować, przygotowań mamy co niemiara. Dzień zaczęliśmy od pójścia na zakupy aby zaopatrzyć się we wszystkie produkty potrzebne do przygotowania obiadu, ciast oraz kolacji. Na szczęście poszło sprawnie i wszystko udało się kupić. Po powrocie zaczęliśmy sprzątać, wycieranie kurzy, odkurzanie, mycie podłóg. Ja zajęłam się myciem łazienki i toalety. Kuchnie zostawiliśmy sobie do posprzątania na nastepny dzień ponieważ oczywiste było że jeszcze na brudzimy. Gdy praktycznie wszystko było posprzątanie, wzięłam się za przygotowanie słodkości dla dzieci. Zaczęłam od czegoś prostego czyli "Blok czekoladowy z PryncyPałkami i Zwierzakami"

SKŁADNIKI:

  • 200 g Wafelków PryncyPałki classic dr Gerard
  • 200 g Ciasteczek Zwierzaków dr Gerard
  • 200 g ulubionych orzechów
  • 10 ml mleka 3,2%
  • 200 g masła
  • 3 łyżki kakao
  • 100 g cukru
  • orzechy

SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:

Mleko zagotować i wymieszać z kakao, następnie rozpuść w rondelku masło, dodać kakao z mlekiem oraz cukier, wymieszać aż się rozpuści. Wsypać pokruszone wafelki i ciasteczka oraz orzechy. Całą masę dokładnie wymieszać – musi być gęsta. Nałożyć na folię spożywczą i zawinąć w rulon. Odstawić do wystygnięcia.


Potem zrobiłam "Kremisiowa chatka"

SKŁADNIKI:

  • opakowanie ciastek KreMisie dr Gerard
  • 200 g gładkiego twarogu
  • 2-3 łyżki cukru pudru
  • 40 g masła

SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:

Masło utrzeć na „puch” dodać cukier i ucierać dalej, następnie dodać twaróg i dobrze zmiksować. Masę lekko schłodzić żeby zgęstniała. Herbatniki układać misiami na zewnątrz, w formie trójkątów wypełnionych w środku sernikowym nadzieniem.

Oba przepisy znalazłam na stronie internetowej dr Gerarda.


Zmęczeni położyliśmy się spać. Jutro też jest dzień.


Pięknie i smacznie

      Lubicie przekąski które nie dość że są smaczne to jeszcze ładnie i ciekawie wyglądają? Ja uwielbiam, dlatego mam dziś dla Was przepis ze strony internetowej dr Gerarda na "Lizaki brownie z chrupiącymi kawałkami PryncyPałek".

SKŁADNIKI:

  • Wafelki PryncyPałki dr Gerard (różne smaki)
  • 4 jajka
  • 1 szklanka cukru
  • 2 tabliczki gorzkiej czekolady
  • 3/4 kostki masła
  • 1/4 szklanki cukru
  • 6 łyżek gorzkiego kakao
  • szczypta soli
  • 2 łyżki serka Mascarpone
  • tabliczka białej lub gorzkiej czekolady
  • do dekoracji posypki kolorowe, wiórki kokosowe lub posiekane bakalie
  • patyczki do lizaków (lub drewniane, długie wykałaczki do szaszłyków)

SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:

Masło rozpuścić w rondelku wraz z 2 tabliczkami czekolady i odstawić do wystygnięcia. Jajka zmiksować z cukrem (na dużych obrotach miksera), aż masa zbieleje i będzie puszysta. Następnie dodać mąkę, kakao, sól i mieszać na wolnych obrotach, aż do połączenia składników. Do masy wlać rozpuszczone masło z czekoladą i zmiksować na gładką masę.

Ciasto wlać do wyłożonej papierem do pieczenia płaskiej blachy i piec w 180 stopniach około 25 minut. Gotowe, powinno być chrupiące na wierzchu, a wewnątrz delikatnie mokre. Po ostudzeniu przełożyć ciasto do miski, dodać serek Mascarpone oraz pokruszone wafelki PryncyPałki i zagnieść rękami na gładką masę. Formować niewielkie kulki i układać je w wyłożonej papierem do pieczenia brytfance, a następnie umieścić w lodówce na około godzinę. W kąpieli wodnej rozpuścić osobno czekolady (białą czekoladę tuż po rozpuszczeniu trzeba przestać podgrzewać, ponieważ twardnieje). W każdą schłodzoną kulkę z ciasta wbić zamoczony w czekoladzie patyczek (dzięki temu będzie się on lepiej trzymał) i ponownie schować je do lodówki na około 30-40 minut.

Jeszcze raz rozpuścić czekoladę, a w miseczkach lub na spodkach przygotować posypki. Przyda się również pęsetka do precyzyjnego ozdabiania lizaków (opcjonalnie).

Każdy lizak pokryć czekoladą (bardzo dobrze sprawdza się do tego szeroki nóż bez ząbków, z zaokrąglonym czubkiem) i na „mokrą” jeszcze czekoladę nakładać posypki.

Gotowe lizaki ustawić w szklankach i wstawić do lodówki na kolejną godzinę.

Smacznego!


Eleganckie desery

    Bardzo lubię desery, które robi się do szklanych miseczek lub pucharków. Wygląda to bardzo elegancko a każdy dostaje swoją porcję przed siebie. Dziś mam gości i postanowiłam przygotować dwa takie desery aby każdy mógł sobie wybrać lub nawet zjeść dwa. Wybrałam dwa przepisy ze strony internetowej dr Gerarda. Pierwszy to "Tiramisu morelove".

SKŁADNIKI:

Krem:

  • 250 g mascarpone
  • 3 jajka
  • 2 łyżki cukru pudru
  • szczypta soli

dodatkowo:

  • kakao gorzkie
  • amaretto
  • szklanka świeżo zaparzonej kawy rozpuszczalnej
  • biszkopty morelowo śmietankowe dr Gerard

SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:

Oddzielić żółtka od białek. Białka ubić ze szczyptą soli. Następnie lekko ubić mascarpone. W osobnym naczyniu utrzeć żółtka z cukrem, dodać do nich mascarpone cały czas mieszając, na końcu ostrożnie dodać białka.

Do wystygniętej kawy dodać amaretto.

Do przygotowanych naczyń układać kolejno: nasączone w kawie z amaretto biszkopty, krem, szczyptę kakao, ponownie biszkopty, krem i całość udekorować kakao.


Drugi natomiast "Deser z biszkoptów".


SKŁADNIKI:

Krem

  • 250 gr mascarpone
  • sok z połówki cytryny
  • kilka kropli soku z limonki
  • 250ml śmietanki kremówka 36%
  • 2 łyżeczki miodu

Poncz

  • szklanka wody
  • sok z połówki cytryny
  • opcjonalnie kilka kropli rumu, amaretto lub brandy
  • 250ml śmietanki kremówka 36%
  • 2 łyżeczki miodu

Dodatkowo:

  • skórka otarta z cytryny oraz limonki

SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:

Lekki i świeży z pałeczek morelowo śmietankowych, nasączonych w rumie lub pączu bezalkoholowym -> lekki deser z owocami sezonowymi i kremem cytrynowym na bazie mascarpone i śmietanki podany w pucharkach.

Śmietankę ubić, dodawać po trochę mascarpone cały czas mieszając, na koniec dodać miód oraz sok z cytryny.

Następnie połączyć wszystkie składniki na poncz, moczyć w nim biszkopty i układać w pucharkach. Za pomocą rękawa cukierniczego uzupełnić pucharki kremem, całość ozdobić skórka cytrynową lub owocami.


Deser na zimno

    Dziś odwiedziła mnie córka z wnuczką. Rano poszłyśmy na krótki spacer. Dzień jest bardzo gorący i resztę część dnia spędziłyśmy w domu gdzie było choć odrobinę chłodniej. Temperatura za oknem skłoniła nas do zrobienia zimnego deseru. Postawiliśmy na "Panna Cotta pistacjowa". Przepis znalazłam na stronie internetowej dr Gerarda.

SKŁADNIKI:

  • 150g pistacji łuskanych, niesolonych
  • 60g cukru pudru
  • 40g oleju roślinnego
  • 4 płatki żelatyny (8g)
  • 80g cukru
  • 500ml śmietanki 30%
  • Pistacje do dekoracji
  • Listki mięty lub bazylii
  • 1 opakowanie ciasteczek Dr Gerard Cookie Man 95g
  • 6 niewielkich foremek (może być również kieliszek do wina lub średniej wielkości szklanka)

SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:

Do pojemnika od blendera wrzucić pistacje, cukier puder oraz olej – blendować do momentu uzyskania gładkiej pasty.

Z opakowania odłożyć 6 ciasteczek Cookie Man do dekoracji. Resztę ciasteczek drobno pokruszyć i podzielić na dwie równe porcje.

Przygotować foremki na Panna Cotta i wysypać ich dno jedną porcją pokruszonych ciasteczek.

Następnie do rondelka średniej wielkości dodać śmietankę oraz cukier, podgrzać (ważne – nie zagotowujemy śmietanki, tylko dobrze ją podgrzewamy – czas na ogniu to około 5 minut). W międzyczasie płatki żelatyny namoczyć w miseczce z zimną wodą. Następnie do dużej miski wlać uzyskaną pastę z pistacji, ciągle mieszając należy powoli dolewać do niej śmietankę. Po uzyskaniu gładkiej masy, przelać ją do wcześniej przygotowanych foremek.

Przygotowany deser należy odstawić do lodówki na co najmniej 4-5 godzin. Przed podaniem posypać Panna Cotte rozkruszonymi ciasteczkami i pistacjami a następnie udekorować Cookie Man’em oraz dodać listki mięty lub bazylii. 


Niestety mogliśmy zjeść deser dopiero po paru godzinach więc poczekaliśmy aż mąż wróci z pracy i razem zajadaliśmy się pysznym deserem.



Kocham serniki

     Najbardziej ze wszystkich ciast kocham serniki w każdej postaci. Dzisiaj postawiłam na "Sernik nowojorski na spodzie z ciasteczek wit’AM i z solonym karmelem" z przepisu ze strony internetowej dr Gerarda.

SKŁADNIKI:

Spód:

  • 300 g ciasteczek wit’AM dr Gerard
  • 75 g roztopionego masła

Masa serowa:

  • 1 kg sera na sernik
  • 2 jajka
  • 250 g cukru
  • 3 łyżki mąki
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • skórka i sok z jednej cytryny
  • 300 ml kwaśnej śmietany

Solony karmel:

  • 100 g cukru
  • 1 czubata łyżka gęstej kwaśnej śmietany
  • sól morska

SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:

Tortownicę o średnicy 23 cm wyłożyć papierem do pieczenia, ranty posmarować masłem. Pozostałe masło roztopić i dokładnie wymieszać z pokruszonymi ciasteczkami wit’AM dr Gerard.

Gotową masą wyłożyć tortownicę, mocno ugnieść, piec przez 10 minut w 180 stopniach i odstawić do wystygnięcia.

Za pomocą miksera wymieszać ser, aż będzie puszysty (około 2 minut), potem stopniowo wsypywać cukier, a potem mąkę. Cały czas mieszając, dodać ekstrakt waniliowy, sok i skórkę z cytryny oraz jajka (jedno po drugim). Na koniec wszystko wymieszać ze śmietaną – na tyle długo, by całość była puszysta.

Gotową masę wylać na wcześniej przygotowany spód i włożyć do piekarnika nagrzanego do 220 stopni. Po 10 minutach pieczenia zmniejszyć temperaturę do 140 stopni i piec kolejne 25 minut. Po wyłączeniu piekarnika zostawić w nim ciasto do wystygnięcia przez 2 godziny, żeby sernik nie „usiadł”. Gdy ciasto już wystygnie, delikatnie wyjąć je z formy.

Solony karmel

Do małego rondelka wsypać 1/3 ilości cukru na karmel. Podgrzewać na małym ogniu, cały czas pilnując, żeby się nie przypalił, a gdy zacznie się karmelizować, lekko potrząsnąć rondelkiem i dodać kolejną partię cukru. Gdy cały się rozpuści, zdjąć z gazu i od razu dodać śmietanę, szybko i dokładnie wymieszać tak, by nie było grudek (jeżeli jakieś zostały, postawić rondelek na palniku i dokładnie mieszać, aż się rozpuszczą). Po uzyskaniu jednolitej masy, należy znów ją podgrzać, cały czas mieszając, aż osiągnie konsystencję karmelu i dodać sól. Za pomocą łyżki lub noża nanieść ciepły karmel na wystudzone ciasto.


Śniadanie dla męża

     Przez upały panujące na zewnątrz nie mogę spać. Tak też było dzisiaj. A skoro i tak nie śpię to po co marnować dzień. Wstałam już o 6:00. Wstawiłam pranie, potem powiesiłam i wstawiłam kolejne. Ogarnęłam mieszkanie i postanowiłam przygotować pyszne śniadanie dla mojego męża który jeszcze spał. Zrobiłam coś na słodko i coś na słono czyli "Domowa pieczona granola z wit’Am" 


SKŁADNIKI:

  • 1 szklanka płatków owsianych górskich
  • po 1 garści: orzechów włoskich, orzechów laskowych, rodzynek, żurawiny, słonecznika i innych ulubionych bakalii
  • 2 łyżki miodu rozpuszczone w 1/2 szklanki ciepłej wody
  • kilka kropli soku z cytryny
  • 2 paczuszki ciasteczek wit’Am dr Gerard (musli mleko czekolada)


SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:

Ciasteczka wit’Am pokruszyć na większe kawałki.

Przygotować formę do pieczenia, wyłożoną papierem, wszystkie składniki dokładnie wymieszać piec w temp.170 stopni przez 40 minut od czasu do czasu mieszając, aż się zezłoci. (granola po upieczeniu będzie miękka, trzeba poczekać aż wystygnie)

Granolę podawać z jogurtem, mlekiem lub maślanką, można wkroić świeże owoce.


Oraz "Przekładaniec serowy z Krakersami i oliwkami"


SKŁADNIKI:

  • 1 opakowanie Krakersów Classic dr Gerard
  • oliwki
  • ulubione sery
  • bazylia

SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:

Oliwki i sery pokroić w plasterki. Krakersy ułożyć na blaszce, przekładać serami i oliwkami tak, by tworzyły piramidę.

Piec 3–4 minuty w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni.

Przed podaniem udekorować listkami bazylii.


Oba przepisy znalazłam na stronie internetowej dr Gerarda.


Gdy wszystko miałam gotowe zaparzyłam herbatę i zaniosłam mężowi na tacy. Mąż był bardzo zaskoczony śniadaniem do łóżka, a jeszcze bardziej że było takie pyszne. Od Razu dzień stał się dużo milszy. 

sobota, 30 lipca 2022

„Dojazd kolejnych gości”

W sobotę około południa dojechali kolejni goście tj. córka z narzeczonym i syn kuzynki. Przyjazd swój tłumaczyli chęciom zwiedzenia parku „Solankowego” i zobaczenia się z ciocią, bo dawno się nie widzieli. Każde tłumaczenie jest dobrym pretekstem do przyjazdu. Kuzynka wraz z żoneczki siostrą zaraz po śniadaniu zabrały się za przygotowanie obiadu i dwóch niespodzianek, bo skoro mają dojechać kolejni goście, to wypadałoby ich ugościć. W krótkiej przerwie na kuchenne rewolucje stwierdziły, że wypadałoby napić się kawy, a my z Justynką na to jak na lato. Żoneczka w jednej chwili zrobiła przegląd magicznej skrytki celem wygospodarowania dwóch lub trzech opakowań ciasteczek do kawy. Zanim dziewczyny zaparzyły kawę, to na stole oczekiwały na Słodką ucztę ciastka Dr Gerard Christmas Bauble, Markizy mafijne Lemon i jeszcze Listki kruche maślane. Przerwa kawowa dodała dziewczynom energii, a szczególnie Słodycze do dalszej pracy. Parę minut po południu zajechali wspomniani goście i dosłownie za kilka minut dziewczyny nakrywały do stołu, gdyż obiad był już gotowy. Dopiero po obiedzie obie niespodzianki ujrzały światło dzienne, tj. na poobiedni deser kuzynka z siostrą przygotowały przepyszną galaretkę w pucharkach z zanurzonymi kawałkami moreli na wierzchu bita śmietana z borówkami i posypana kruszonką z wafelków Pryncypałek Dr Gerarda. Sobotnim hitem Deseru do kawy okazał się serniczek na zimno ze strony https://drgerard.eu/przepisy/kremowy-sernik-na-zimno-z-mascarpone/, którym goście byli zachwyceni. Wracając do celu odwiedzin, to niestety deszcz i brzydka pogoda uniemożliwiły zwiedzenie parku Solankowego, ale za to w niedziele rano słoneczko zrekompensowało zaplanowany spacer po Solankach. Ostatnie kilka dni naszego urlopu były szalone i zwariowane, ale za to Słodkie i gościnne.

piątek, 29 lipca 2022

Zawroty głowy

Zawrotów głowy dostawaliśmy wraz z Gabrysią, od kumulacji wydarzeń które miały miejsce w miesiącu czerwcu. Zaczynało się wprawdzie jeszcze w maju – Dniem Matki – ale to było tylko takie preludium do tego co zapisane mieliśmy w kalendarzu na czerwiec. Niemożliwością było to, aby zadowolić wszystkich i osobiście spotkać się z jubilatami, oraz solenizantami w tym konkretnym dniu, gdyż albo dzieliła nas zbyt duża odległość, albo w tym samym czasie dwie osoby – lub też więcej – organizowało imprezy. I choć dla wszystkich mamy jednakowy szacunek, to w żaden sposób nie dało się pogodzić tego, żeby uczestniczyć we wszystkich spotkaniach. Zatem tym obchodzącym swoje święto, u których nie mogliśmy uczestniczyć, składaliśmy życzenia przez telefon, zaznaczając jednocześnie, że zaległości odrobimy przy najbliższej możliwej okazji. Nie będę wymieniał tych wszystkich okolicznościowych spotkań, ale już w pierwszym tygodniu czerwca, niemal co dzień wypadała jakaś okoliczność, w której wypadało nam uczestniczyć. A to imieniny, to rocznica ślubu, albo urodziny, znowu imieniny – i tak na okrągło. Na szczęście, zdarzały się też kumulacje okoliczności – a nawet wielokrotne kumulacje! We wszystkich tych uroczystych spotkaniach, dało się zauważyć charakterystyczne szczegóły, które zwróciły moją uwagę – a między innymi były to owoce, które były przygotowywane i podawane w różnoraki sposób, oraz produkty firmy Dr Gerard. W miesiącu czerwcu, w śród wszystkich specyfików, swój prym wiodły takie wyroby jak - ciastka Dr Gerard Christmas Bauble, Markizy Mafijne Lemon dr Gerard, oraz draże. Znakomicie łączyły się one z różnego rodzaju deserami owocowymi, takimi jak galaretki, musy, czy koktajle. Każdy z uczestników więc chętnie sięgał po nie i zachwycał się ich smakiem.

Zaskakujące zaproszenie

Wszystko zaczęło się od „Jakuba” – w samym środku tygodnia, bo wtedy właśnie, 1 czerwca Kuba obchodził swoje imieniny. Nie mieliśmy prawie wcale żadnych problemów z tym aby osobiście, bez żadnego wymigiwania się, wziąć udział świętowaniu tego dnia wraz z naszym przyjacielem i oddać mu należny i stosowny szacunek. Dlaczego „prawie wcale”? A dlatego że ten nasz udział w świętowaniu wraz z Kubą, wzięło się niby tak z niczego. Przyszliśmy z Gabrysią po pracy do domu i chcieliśmy napić się kawy, bo powietrze robiło się jakieś gęste coraz bardziej i zbierało się na burzę. Gabrysia rzekła, że przydałoby się coś do tej kawy, ale wszystko się już skończyło. Odpowiedziałem jej, że szybko wyskoczę do pobliskiego sklepiku – i zanim zacznie padać, to powinienem jeszcze zdążyć. Na wszelki wypadek wziąłem przeciwdeszczowy skafander, bo otrzymałem alert że może padać grad. Za minutę wchodziłem już do sklepiku, ale tuż przed wejściem na moją głowę spadły ze dwie duże krople deszczu. A zaraz po wejściu nastąpiło potężne uderzenie pioruna – niezwykły błysk i jeszcze większy huk. Pani przy kasie tak się wystraszyła, że aż pot ją oblał. Mnie też nogi zadrżały, bo nie spodziewałem się takiego zjawiska. Gdy podchodziłem do miejsca gdzie znajdują się wyroby cukiernicze, spotkałem Kubę. Zapytałem go – ot tak i raczej żartobliwie bo to dorosły i ogromne chłopisko– czy robi sobie Dzień Dziecka. A on odpowiedział mi, że przyszedł kupić dobre wino, bo ma dziś imieniny i ma przyjść jego dziewczyna. No to złożyłem Kubie życzenia i powiedziałem że przyszedłem aby kupić jakieś dobre ciastko do kawy. A on zasugerował mi, abym kupił coś z tego co produkuje Dr Gerard, bo on wie że to są dobre produkty i poleca je również jego dziewczyna. I miał już wychodzić, ale wrócił i zaprosił mnie i Gabrysię na kawę. Kupiłem więc - ciastka Dr Gerard Christmas Bauble, Markizy Mafijne Lemon dr Gerard, no i draże – bo lubię.

Zmienne nastroje

Zaskoczenie Gabrysi było niesamowite, kiedy zobaczyła że kupiłem ciastka firmy Dr Gerard - ciastka Dr Gerard Christmas Bauble i Markizy Mafijne Lemon dr Gerard, no ale jeszcze bardziej była zaskoczona tym, że postawiłem elegancko zapakowaną i odpowiednio przybraną butelkę wina. Najbardziej jednak była zaskoczona tym, jak jej powiedziałem, że Kuba zaprosił nas do siebie na kawę – a w zasadzie to na swoje imieniny które dziś obchodzi właśnie. W pierwszej chwili jej reakcja była taka, że wyglądało to tak, jakby się ucieszyła. Ale zaraz po tym nastąpiła zmiana reakcji i w pół minuty wymieniła sto powodów, które uniemożliwiają nam tego aby pójść do Kuby. Pierwszy argument – jest zmęczona po pracy. Drugi to klasyk – boli ją głowa. A kolejne – jest burza, nie ma się w co ubrać, nie ma zrobionej fryzury, nie mamy bukietu… - i wiele, wiele innych. W emocjach jak odpierałem kiepskie argumenty Gabrysi, to zjadłem wszystkie draże, które tak uwielbiam. W końcu przekonałem małżonkę. Zanim zebraliśmy się, to minęło ponad dwie godziny. W międzyczasie burza ustała, Gabrysię głowa przestała boleć zaraz po tym jak wzięła prysznic, w szafie znalazła się nowa sukienka która nie była jeszcze nigdy wcześniej ubierana… - wszystko układało się nam, jeszcze lepiej jakbyśmy sobie to sobie zaplanowali. Nawet okazało się, że właśnie tego dnia, po drugiej stronie ulicy otwarta została kwiaciarnia i mogliśmy kupić w niej bukiet imieninowy dla Kuby.

Na imieninach

Imprezka imieninowa u Kuby nie była jakaś huczna i liczebnie obfita – raczej skromna i kameralna. Ale było wszystko, co powinno być. Życzliwe osoby, dobry humor, świetne jedzenie i napoje. Gabrysia zachwycona była musem truskawkowo waniliowym z drażami firmy Dr Gerard, natomiast Ola – czyli dziewczyna Kuby – mocno degustowała się winem które przynieśliśmy. Nikt z nas nie gardził również innymi smakowitymi specjałami – zwłaszcza takimi jak - ciastka Dr Gerard Christmas Bauble, albo Markizy Mafijne Lemon dr Gerard. Posiedzieliśmy, pośmialiśmy się, wymieniliśmy swoje poglądy i spostrzeżenia… Długo też przeglądaliśmy zdjęcia w swoich komórkach i wtedy też powracały najróżniejsze wspomnienia, które opowiadaliśmy sobie. Gdyby nie to, że był właśnie sam środek tygodnia, to siedzielibyśmy tak może i do białego rana. Ale w czwartek mieliśmy nowe obowiązki – a głównie, zaplanowane i potwierdzone obchody rocznicy ślubu naszych przyjaciół – Iwony i Mateusza. Kiedy więc pozytywka zegarowa u Kuby oznajmiła że jest północ, to pożegnaliśmy się wróciliśmy do swojego domu. Po drodze rozmawialiśmy ze sobą, zastanawiając się nad tym, co przyniesie nam kolejny dzień. Czy czwartek również zaskoczy nas jakimiś miłymi niespodziankami? Gabrysia przyznała, że była w błędzie kiedy stwierdziła że nie chce iść do Kuby na imieniny i że jest bardzo zadowolona z wieczoru. Trzeba przecież otwierać się na ludzi przyjaźnie nastawionych, bo tym buduje się swoje wnętrze, oraz wnętrze innych – tak mi powiedziała. Podziękowaliśmy sobie wzajemnie, z uśmiechem na koniec.

W międzyczasie

Moje przebudzenie nastąpiło wyjątkowo pozytywnie. W pierwszej chwili miałem sporo energii, ale z czasem, dość szybko zaczęła się ona ulatniać. A u Gabrysi było całkiem odwrotnie – najpierw ciężko było jej podnieść głowę, ale zaraz po tym jak wstała, to szybko zaczęła się rozkręcać i szybko doszła do formy. Sprawdziłem prognozę pogody na czwartek – z tego co wyczytałem, to można było spodziewać się wszystkiego. No, może poza mrozem i opadami śniegu. Jak wyjrzałem za okno, to było sporo chmur, ale nie wyglądało na to aby zaraz miało padać. Ponieważ nie musieliśmy spieszyć się aby iść rano do pracy, to zjedliśmy sobie po jogurcie i ciasteczku Markizy Mafijne Lemon dr Gerard. Następnie wskoczyliśmy w dresy i zrobiliśmy sobie kilometrowy spacer dla zdrowia. No a później kawa – a do kawusi coś smacznego. Tym razem skusiliśmy się na ciastka Dr Gerard Christmas Bauble. A po wzięciu prysznica, czułem się jak nowo narodzony. Trzeba było zacząć myśleć o tym, aby zbierać się na uroczystość obchodów czwartej rocznicy ślubu Iwony i Mateusza. Było nieco kontrowersji wokół tych obchodów – a raczej co do terminu jaki podała małżeńska para. Bo powiem szczerze, że początkowo krzywo patrzyłem na to, aby taką imprezę organizować w czwartek. Ale po przemyśleniach doszedłem do wniosku, że może to i dobry pomysł, bo w weekend mamy już wyjazd na inną imprezę. A jak mawiają małżonkowie – w tym przypadku Iwona z Mateuszem – że oni nie brali ślubu ani 4 czerwca, ani 5 czerwca, tylko 2 czerwca i kto chce to niech to uszanuje a kto nie uszanuje, to jest już jego sprawa.

Rocznica ślubu

To było takie małe – właściwie mini wesele. Mini – ponieważ liczba gości była jednak znacznie mniejsza jak 4 lata temu. Nieco inna jak wtedy była też pogoda. Wtedy wprawdzie również było burzowo i deszczowo jak tego roku, tyle że tym razem – pomimo medialnej narracji o rzekomym globalnym ociepleniu – było trochę chłodniej jak w 2018. Inny był lokal, inna otoka – nie było zespołu tylko DJ, goście – choć niektórzy ci sami – też byli inni…, choćby z tego względu że o cztery lata starsi. Ale były także cechy wspólne – stroje weselne, toast, weselne jedzenie, weselne napoje, oraz weselna zabawa. Był też tradycyjnie rosół, tort i nie obeszło się bez wódki. Dla dzieci była przygotowana odrębna sala, gdzie animator prowadził najrozmaitsze zabawy oraz konkursy. Dzieci mogły wygrać w tych konkursach rozmaite nagrody, wśród których największą radością cieszyły się produkty firmy Dr Gerard - ciastka Dr Gerard Christmas Bauble, Markizy Mafijne Lemon dr Gerard i draże. Cała impreza oceniana była przez zdecydowaną większość, jako niezwykle pozytywna, pomysłowa i na bardzo wysokim poziomie. Zastanawialiśmy się z Gabrysią nad tym, dlaczego Iwona z Mateuszem tak wyraźnie i znacząco obchodzą właśnie tę czwartą rocznicę ślubu… I tak w chwili ciszy pomiędzy burzami – padającym deszczem a nawet gradem, kiedy wyszliśmy wraz z nimi razem na taras, to zapytałem ich właśnie o to. Mateusz popatrzył na mnie, uśmiechnął się i podziękował mi za to pytanie. Odpowiedział nam, że jego liczba, to właśnie jest czwórka. I nic więcej nie mówił, jedynie dodał, że jak chcę więcej dowiedzieć się o znaczeniu tej liczby, to żebym w Internecie poszukał sobie o numerologii liczb i znaczeniu liczby „4”.

Bolesne skutki

Piątek 03 czerwca – okolice przedpołudnia. Obudziłem się z pulsującym bólem głowy, oraz okropną suchością w ustach i gardle. Leżałem na boku, zwrócony przodem w stronę ściany. Kiedy próbowałem odwrócić się w stronę okna, to jęknąłem z bólu, bo zakwasy w mięśniach kończyn dolnych uświadamiały mi, że dzień wcześniej uczestniczyliśmy wraz z Gabrysią w hucznych obchodach czwartej rocznicy ślubu Iwony i Mateusza. Z wielkim trudem podniosłem się i usiadłem na kanapie. Kręciło mi się w głowie, więc oparłem się, opuściłem głowę i zamknąłem oczy. Za chwilę ocknąłem się i po omacku natrafiłem na butelkę z wodą mineralną. Poczułem się szczęśliwy – a woda którą łapczywie łykałem, smakowała jak coś wyjątkowego, coś jakbym wcześniej nie pił w życiu nic lepszego. Chłodna podłoga przynosiła ulgę rozgrzanym stopom, ale kiedy postawiłem się do pionu, to poczułem mocne pieczenie. Usiadłem więc ponownie i obejrzałem stopy – widocznych było kilka pęcherzyków. Na bosaka poczłapałem do Gabrysi, bo wiedziałem że powinna mieć gdzieś plastry na odciski, ale ona spała jak suseł. Uskuteczniłem na początek chłodny prysznic i natychmiast poczułem się znacznie lepiej. Następnie opróżniłem do końca butelkę wody mineralnej – i było już jeszcze lepiej. Dochodziło już południe, więc zamiast śniadania, wypiłem sobie kefir w którym rozpuściłem dwie łyżeczki kawy instant – a do tego wziąłem sobie coś, co zawsze zjadam z ogromną ochotą – niezwykle smaczne produkty firmy Dr Gerard: Markizy Mafijne Lemon dr Gerard, oraz - ciastka Dr Gerard Christmas Bauble. Obudziła się Gabrysia. Jak zobaczyła to co ja sobie uskuteczniam, to powiedziała cichutko, że za chwilę ona też będzie chciała coś takiego.

W poszukiwaniach ulgi

Gdyby nie to że dokuczały nam mięśniobóle, oraz nadwyrężone ścięgna i stawy, to byłoby prawie wszystko OK. Gabrysia znalazła plastry na odciski, które przyniosły nam nieco ulgi na obolałe stopy. Nasze organizmy spokojnie przyjęły kefir z kawą rozpuszczalną, który mocno nas pokrzepił. Zjedzone produkty firmy Dr Gerard w postaci ciastek Dr Gerard Christmas Bauble i Markizy Mafijne Lemon dr Gerard, również spokojnie zostały przyjęte przez nasze przewody pokarmowe. Trzeba było pomyśleć o jakichś zakupach, ale żeby nie dokuczały nam obolałe stopy, to należało wybrać najluźniejsze, oraz najwygodniejsze obuwie. Przypomniałem sobie, że kilka lat temu też miałem podobne objawy ze stopami, ale nie po weselu, tylko po tym jak pochodziłem sobie po Beskidach. Wtedy sytuacja zmusiła mnie do tego, aby kupić sobie bardzo wygodne i lekkie obuwie. Od tej pory tych butów nie używałem. Wiedziałem nawet gdzie one mogą być – w piwnicy oczywiście – tylko pytanie, jak szybko się do nich dokopię… Pomimo tego że było dość ciepło, to ubrałem sobie grube, miękkie i ciepłe zimowe skarpety. Schodząc powoli schodek po schodku i sycząc z bólu, ponieważ zakwasy mocno dawały znać o sobie, poczłapałem jak staruszek do piwnicy. Po drodze zastanawiałem się, dlaczego moja kondycja fizyczna jest taka kiepska – przecież staram się ruszać a czasem nawet truchtam. Do głowy przychodziła mi jedyna – chyba słuszna odpowiedź – covid i pandemia. Buty znalazłem szybko – wyglądały jak nowe. Gabrysia miała jednak mniej szczęścia – musiała się męczyć przez cały piątek. Dobrze jednak że zaczął się weekend.

Porady solenizanta

Z poważnymi problemami doszedłem do najbliższego sklepiku aby dokonać zakupów tego co jest nam najbardziej niezbędne. Wcześniej jednak, wraz z Gabrysią poszukiwaliśmy informacji w necie, na temat tego w jaki sposób, domowymi sposobami ulżyć sobie w takich dolegliwościach które nas dręczą – czyli zakwasy mięśni kończyn dolnych i odciski pod stopami. W moich myślach pojawił się Leszek, który jest fizjoterapeutą i nie raz ratował nas swoją wiedzą w najrozmaitszych kłopotach zdrowotnych, albo dolegliwościach. Dobrze że Gabrysia spojrzała wcześniej w kalendarz, bo okazało się, że Leszek obchodzi w tym dniu – 3 czerwca – swoje imieniny. Zadzwoniłem więc do niego i na początku złożyliśmy solenizantowi najserdeczniejsze życzenia. Później improwizując imieninowe świętowanie przez wideo komunikator internetowy, degustując się produktami firmy Dr Gerard - Markizy Mafijne Lemon dr Gerard i ciastka Dr Gerard Christmas Bauble – zapytałem o jego pomoc w uldze na nasze dolegliwości. Ale tak jak się spodziewałem, Leszek powiedział nam że cudów w tych przypadkach trudno się spodziewać, bo w takich objawach, aby organizm się zregenerował, to potrzeba czasu. Można próbować sobie pomóc na różne sposoby – na przykład brać bicze szkockie i masaże na bolące mięśnie, stosując rozciąganie i wcierać maścii lub kremy albo żele dla sportowców – ale bynajmniej natychmiast, to oczekiwanej ulgi owe zabiegi nie przyniosą. A jeśli chodzi o pęcherze pod stopami, to należy zachować szczególną ostrożność, aby nie doprowadzić do otwartych ran i w sposób szczególny dbać o higienę stóp. Czyli podsumowując – weekend mamy z głowy. Wizytę na urodzinach u Małgośki musieliśmy odwołać. Należało psychicznie i fizycznie, przygotowywać się do Multi świętowania u Wandzi i Janka na imieninach i urodzinach.

Trzydniówka na koniec

Po trzech tygodniach, zapomnieliśmy o naszych dolegliwościach. Mięśnie już po trzech dniach prawie przestały nas boleć. Ze stopami trzeba było postępować bardziej ostrożnie, ale najważniejsze że skóra na nich nie popękała aż do krwi i nie porobiły się bolesne rany. Mogliśmy się śmiało wybierać z Gabrysią, na urodzinowo imieninową mega kumulację do Wandzi i Janka. To była impreza wszechczasów, bo Wandzia obchodziła swoje urodziny, oraz imieniny – a Janek tak samo – urodziny i imieniny. A gdyby tego było mało, to oboje obchodzili swoją 25 rocznicę ślubu, która minęła pierwszego dnia lata – 21 czerwca. A może nie tak, tylko odwrotnie – „Srebrne Gody Wandzi i Janka”, to główne wydarzenie jakie miało miejsce w dniach 24-26 czerwca! A na dodatek były obchody urodzinowo imieninowe ich obojga. Trzy dni – trzy miejsca. Główne wydarzenia odbyły się w sobotę, ale dzień wcześniej i dzień po – czyli w piątek i niedzielę, odbyły się takie – nazwijmy to – obchody towarzyszące. Ponieważ między mną z Gabrysią, oraz Wandzią z Jankiem dzieli odległość nieco ponad 100 km, to nie spotykamy się tak na co dzień. Kiedy jednak już dochodzi do spotkania, to zazwyczaj trwa ono przez cały weekend. Tak właśnie było i tym razem. Zaczęło się w piątek po południu w dzień imieninowo urodzinowy Janka – a dzień po dniu urodzinowo imieninowym Wandzi. Zaczęło się od okrzyków radości na powitanie, złożenia życzeń i wręczenia kwiatów. Następnie Wandzia przygotowała coś do picia a także coś „na ząb”. Ja poprosiłem o kawę a Gabrysia o zieloną herbatę. Z największą przyjemnością poczęstowaliśmy się specyfikami firmy Dr Gerard - ciastka Dr Gerard Christmas Bauble, oraz Markizy Mafijne Lemon dr Gerard. W piątek spędzaliśmy czas w domu i ogrodzie, w gronie najbliższych. Sobota była pełna wydarzeń od rana, do nocy. Najpierw przygotowania, później wspólny obiad w zacisznym lokalu. Było co zjeść, wypić i było z kim pogadać i pośmiać się. A w niedzielę – kameralne spotkanie na farmie rybnej. Można było złowić rybkę, grillować, zjeść dobre ciastko – na przykład z firmy Dr Gerard… i odpocząć.

Słodkie urlopowanie

 

Młode bocianki uczą się skwapliwie latania. Na czas będą gotowe do lotu. Bocian – symbol lata. Przynosi je na skrzydłach a gdy nas opuszcza zabiera je i odlatuje daleko. Jednak czas przyjdzie na to bardziej odpowiedni. To przecież środek lata i słodkie urlopowanie na rozłożonym kocu w ogrodzie pod dającą cień, rozłożystą lipą. Ten miły błogostan potęguje jeszcze półmisek ze słodyczami od Dr Gerarda. Są na nim draże, markizy, biszkopty – wszystko co najbardziej teraz jest potrzebne na osłodę. Natomiast dla ochłody letniego upału dzbanek kompotu z wiśni. Zuza, Marta i Ola piją go litrami, jest pyszny. Babcia robi najlepszy jaki dotąd piły. Zresztą u babci na wakacjach wszystko smakuje lepiej. Czyste wiejskie powietrze zaostrza apetyty młodym urlopowiczom. Jeszcze te kąpiele w pompowanym basenie. Wszystko tu jest najlepsze. Nawet wyjazdy do egzotycznych krajów nie zastąpią rodzinnego, domowego ogniska jakie umie stworzyć babcia. Babcia zawsze na nie czeka z posiłkiem, ciepłym obiadem. Ma tyle cierpliwości i rozumie ich młode serca pełne zapału do przygód i wciąż ciekawe nowych ludzi i świata. Ciągle gdzieś gnają, lub coś je gna aby po pewnym czasie znowu wrócić do babci. Są jak te młode bociany, które uczą się latać i muszą tę sztukę opanować w określonym czasie – przed upływem lata.

Słodki dzień przyjaźni


Zuza obudziła się bardzo wcześnie dzisiejszego dnia. Wtargnęła jak burza do pokoju Marty i Oli przerywając im najlepszy sen. Śpiochy wiły się znużone przez chwilę na swoich posłaniach. Potem wstały. Kubek mocnej kawy i dojdą do siebie, nie ma sprawy. Później markizy Mafijne Lemon Dr Gerard, kremówka dekorowana i dzień słodko popłynie. A jest to dzień szczególny. Bardzo ważna kartka z kalendarza – dzień przyjaźni. Zatem oby był najdłuższy, aby dało się go rozciągnąć i niech trwa. I w ten szczególny dzień Zuza nie chce być ani minuty sama. Już Ola i Marta nie mają żalu o tę poranną pobudkę. Nikt nie powinien być sam. Wielu boi się odrzucenia, bycia niepotrzebnym a Zuza pod tym względem wyjątkowo jest wrażliwa. Dziewczyny czują to i są z nią ramię w ramię a przy okazji tak mimochodem zapewniają, że każdy dzień jest dla nich dniem przyjaźni jeśli chodzi o to co do Zuzy czują. W końcu przyjaźń to zjawisko obecne nie tylko od święta lecz każdego najzwyklejszego dnia. Nawet gdy są daleko od siebie zajęte swoimi sprawami to ich przyjaźń jest zawsze z nimi nie zależnie od odległości, okoliczności i dnia. Zawsze o tym pamiętamy i jesteśmy z tobą, Zuza. Jak te markizy Mafijne Lemon od Dr Gerarda.

Jastrzębia Góra i cudowne spotkanie.

 Tego lata byłam nad morzem na wczasach idziemy z panią, z którą mieszkałyśmy w jednym domu wczasowym  główną ulicą oglądając różne upominki i pamiątki nagle czuję, jak ktoś szarpie mnie za ramię odwracam się i widzę koleżanka, z którą nie widziałam się  przeszło 10 lat. 
Zdziwiłam się ogromnie, że od razu mnie poznała, bo ja dopiero po głosie ją poznałam.
Zaproponowałam jej, że może byśmy gdzieś usiadły i pogadały. Ucieszyła się bardzo, ale stwierdziła, że ona najchętniej to zaprosiłaby mnie na kawę do pensjonatu, w którym mieszka.
Zgodziłam się od razu.  Po drodze wpadł mi pomysł, że przecież nie pójdę  do niej bez niczego.
Powiedziałam jej, żeby chwilę poczekała, bo ja muszę jeszcze coś załatwić. 
Weszłam do sklepu rozglądając się zobaczyłam kilka różnych  ciastek od Dr Gerarda.
Bez żadnego zastanowienia poprosiłam panią o ciastka markizy Mafijne Lemon, kruche ciastka Chrismas Bauble  oraz draże Maltikeks w czekoladzie mlecznej, Dr Gerarda,  które od razu po drodze, żeśmy chrupały. 
Słodycze Dr Gerarda bardzo jej smakowały. Poprosiła, żeby polecić jej jeszcze inne słodkości od Dr Gerarda, bo jak wróci do domu to  niedługo będzie robić córce urodziny i bardzo chciałaby poczęstować gości ciastkami Dr Gerarda. Powiedziałam jej, że ciastka Dr Gerarda można też użyć, zamiast spodu do ciasta np. biszkopty Dr Gerarda, albo jakieś kruche ciastka.
Pomysł jej się bardzo spodobał, a ja mam satysfakcje, że dałam jej dobrą radę.

Bądźmy dla innych latem

 

Każda chwila lata jest cenna, na wagę złota. Słońce dzień w dzień coraz szybciej zachodzi, nie pozostawiając złudzeń, iż coraz bliżej nam do jesieni. Niby lato w pełni, bo przecież to dopiero koniec lipca a w sercu i tak żal jakiś i nostalgia, gdyż czas ucieka. Ola zwolniła na chwilę tępo życia, czas na urlop i zwykłą radość z pięknej pogody. Cieszy się tak bardzo każdym słonecznym porankiem, spokojnym upalnym popołudniem i dającym ulgę cichym wieczorem. A radość jest jeszcze większa gdyż owoce dojrzały w słońcu i są gotowe do zjedzenia. I jeszcze najlepsze na świecie słodkości Dr Gerarda w wielkich ilościach piętrzą się na półmisku. Pyszne draże, tuż obok markizy Mafijne Lemon Dr Gerarda, dalej Pryncypałki. Nic tylko jeść garściami delektując się ich świeżością, kruchością, smakiem. Ten smak przywodzi na myśl wakacyjną beztroskę i luz i to skojarzenie pozostanie w jej pamięci już na zawsze – wakacyjne słodycze. A tu niby przecież lato w pełni a tak jakoś intensywnie czuje się jesień. Widać ją w złotym blasku słońca, wyczuwa się ją w podmuchu wiatru, który zrzuca pierwsze pożółkłe liście. Czas ucieka i nie da się zatrzymać lata, chyba że w sercu i w umyśle. Przecież trzeba iść dalej przez życie. Niezależnie od pory roku, pogody, dnia, niosąc ciepło upalnych dni w sobie.