Nie ma jak RODOS.
Sama przyjemność spędzania czasu na działce czyli na RODOS. Jednakże aby tak było kiedyś trzeba się na niej napracować i przywrócić ja do stanu używalności. Wczorajsze całe po południe aż do późnego wieczora spędziliśmy na pracach ogrodniczych. Najpierw wycinka drzew. To znaczy przycinanie gałęzi drzewa wiśniowego. Obrywanie owoców bo wreszcie można było je pozbierać. Drzewa momentalnie wyrosły i ciężko było się dostać na sam czubek. Wiśnie pycha są mięsiste, soczyste i bardzo słodkie. Idealne będą na zimę do ciast z kremami albo do tortów. Część wypestkowanych owoców zalałam spirytusem z soku powstanie nalewka a z owoce będą do kremu a reszta do żelu do lodów, deserów i ciast czy ciasteczek. Idealne będą do kruchych ciastek
dr Gerarda. Kosiliśmy trawę, potem trzeba było pojechać podkaszarką. A wszystko kosztuje pracy oraz czasu, którego ciągle nam brakuje. Wreszcie krotka przerwa na kompot z wiśni. To właśnie smaki lata. Orzeźwienie i przyjemność. Czyszczenie basenu a dopiero przyjemność korzystania z niego. Podlewanie warzyw, pielęgnacja pomidorów aby cieszyć się ich urodzajem. Ale jest to inny rodzaj pracy tam się wypoczywa mimo trudu. Świeże powietrze, śpiew ptaków, zapach kwitnących kwiatów. O każdej porze roku jest urokliwie i pięknie.Także RODOS to przyjemność ale też ciężka praca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz