Witam. W poprzednim poście pisałam, o planach na biwak w towarzystwie słodyczy firmy ,,Dr Gerard”. Na tą okazję kupiła kilka paczek ciastek Christmas Bauble i Draży. Tymi słodyczami zaopiekowałam się ja. W końcu nadszedł czas na podróż. Mąż ustali8ł miejsce pobytu. Ja miałam mieć nie duży domek, a oni w pobliżu pole namiotowe. I taki układ podobał mi się. Kiedy zajechaliśmy na miejsce, domek był. Nie powiem, że to apartament, ale miał to co chciałam. Prysznic, toaletę tv i lodówkę, oraz uroczy mały, zadaszony taras. Ja w domku się rozpakowywałam, a oni rozkładali namiot. Oni, czyli mąż, córka i syn. Było super. Jeszcze tej samej nocy przyszła do mnie córka i zapytała, czy może spać ze mną. Uśmiechnęłam się, rozpakowałam paczkę ciastek Christmas Bauble ,,Dr Gerard” i zaprosiłam ją do środka. Pierwsza noc minęła spokojne. Rano piłam sobie kawkę na tarasie z córką. Z daleka widziałam jak mąż z synem krążą coś przed namiotem. Zawołałam ich na ciastka i kawę, przecież nie będę aż taka wredna. I chciałam tylko powiedzieć, a nie mówiłam. Ciastka Christmas Bauble ,,Dr Gerard” szybko się rozeszły. Po południu zaczęło padać. Mi nie zalewało, natomiast chłopaków no i owszem. Wieczorem siedzieliśmy na tarasie już wszyscy. Chłopakom ode chciało się nocować pod namiotem. W domku było ciasno, ale sucho. Wyjazd się udał, ale biwakowanie z ciastami Christmas Bauble ,,Dr Gerard” było w domku letniskowym. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz