Witam
serdecznie w Nowym Roku. 2018 zaczął się bardzo dobrze. Tego Sylwestra moja Tosia
po raz pierwszy wytrzymała do północy. Była to dla niej przełomowa noc, teraz
już uważa się za dużą dziewczynę. Jeszcze nigdy nie widziała na żywo, jak całe
niebo rozświetlają fontanny fajerwerków. Była zachwycona. My również. Ale od
początku. Zaczęło się już po południu od wizyty u cioci Kasi. Tam była spora
część rodziny. Dużo jedzenia oraz słodycze. Posiedzieliśmy dwie godziny i
szliśmy do domu szykować się na nocna zabawę. Ubrania uprane i uprasowane
wisiały na wieszakach. Czekały tylko na założenie. Czasu mieliśmy niewiele,
zbliżała się godzina osiemnasta. Na tą godzinę umówieni byliśmy na pokaz
petard. Od kilku lat spotykamy się na Szkole z bratem i paroma zaprzyjaźnionymi
rodzinami. Każdy przynosi arsenał i strzelamy. Dlaczego o osiemnastej? Właśnie po
to, by młodsze dzieci zobaczyły i poczuły odrobinę klimatu sylwestrowego. Ojcowie
odpalali ładunki a Mamy rozdawały ciastka Zwierzaki maślane od „dr Gerard”.
Pogoda była niezła. Pokaz trwał blisko pół godziny, potem życzenia i każdy
ruszał w swoją stronę. My jechaliśmy do kuzyna na szaloną domówkę. Nie z pustą
ręką, wieźliśmy smażonego szczupaka i Sernik z różową truskawkową pianką. Przepis
znaleźliśmy na stronie www.drgerard.eu, w
dziale Deseroteka. Nie będę przytaczał opisu, odsyłam Was na stronę. Wspomnę,
że użyliśmy ciasteczek maślanych i tłusty twaróg. Truskawki mieliśmy swoje, z
działki. Trochę lata w środku zimy. Gdy dotarliśmy, wszyscy już na nas czekali.
Muzyczka przygrywała a kilka osób miało zabawne przebrania. Tak zaczęła się
szalona impreza, która dla nas skończyła się o wpół do pierwszej. Nasze młodsze
dziecko musiało iść spać.
Pozdrawiam i
życzę Szczęśliwego Nowego Roku L K
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz