Na początku października padało i było zimno. Po paru dniach zaświeciło słońce i od razu zrobiło się cieplej. Wykorzystałam ten moment do ostatnich prac polowych. Z pomocą męża Darka wsadziłam drzewa i krzewy owocowe. Potem mąż po raz ostatni skosił trawę i zakonserwował kosiarkę na zimę. Natomiast ja obcinałam róże i robiłam kopczyki, by nie przemarzły. Także sadziłam kwiaty cebulowe takie jak między innymi tulipany i lilie. Na koniec wygrabiłam liście z trawnika. Miałam pracowity dzień, ale lubię prace na świeżym powietrzu. Na parapetach i na tarasie mam sporo kwiatów doniczkowych, które muszę przenieść do pomieszczenia. Najwięcej posadziłam pelargonii w różnych kolorach. One są bardziej odporne na duże temperatury. Trzeba je często zasilać i podlewać, a one odwdzięczą się swoją urodą. Rok temu kupiłam inne rośliny, ale do jesieni nie wytrwały. Nadeszły ulewy, potem słońce im dogrzało i zniszczyły się. Także posiadam w mieszkaniu dużo odmian. Często z koleżankami wymieniamy się na wiosnę rozsadami. Parę dni temu zadzwoniła przyjaciółka z pytaniem czy może w niedzielę po południu przyjechać. Z jej przyjazdu byłam zadowolona, bo długo się nie widziałyśmy. Bez żadnej okazji kupiła mi fiołka alpejskiego w kolorze różowym. Byłam mile zaskoczona tym prezentem. Zrobiłam nam kawę i na talerzyk wyłożyłam kremówki dekorowane produkcji Dr. Gerarda. Ta znana firma ma smaczne ciasteczka, dlatego przeważnie je kupuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz