poniedziałek, 26 października 2020

Wczasy w Dusznikach nr. 1

 

Rok temu w Dusznikach Zdroju brałam udział w turnieju warcabowym i zajęłam trzecie miejsce.  Organizator wręczył nam puchary. Natomiast od właściciela hotelu trzy medalistki dostały voucher na cztery dni z osobą towarzyszącą. Ze względu na wirus i dodatkowe remonty odkładaliśmy wyjazd. Zadzwoniłam do ośrodka, by ustalić termin przyjazdu. Dopiero na początku października mogliśmy przyjechać. Niestety mąż Darek w tym czasie nie mógł, bo wyjeżdżał na delegacje. Nie chciałam jechać sama i zaproponowałam koleżance. Z chęcią zgodziła się mi towarzyszyć. Na parę dni nie potrzeba dużo ubrań. Wzięłam sportowe rzeczy do mniejszego plecaka. Z Krakowa do Dusznik miałyśmy dwie przesiadki. W podróży ubrałyśmy maseczki i rękawiczki jednorazowe. Jedynie ściągałyśmy do jedzenia kanapek. Na deser wyciągnęłam moje ulubione pryncypałki produkcji Dr. Gerarda. Pochrupałyśmy sobie troszkę tych ciasteczek. Z Kłodzka do Dusznik zamiast pociągu był zastępczy autobus. Z dworca do hotelu było troszkę daleko, ale koleżanka chciała iść na nogach. Po pół godzinie doszliśmy na miejsce. W pierwszej kolejności zmierzono nam temperaturę. Potem dostaliśmy klucze i poinformowano nas. w których godzinach będą posiłki. W dwuosobowym pokoju było ciepło, czysto i przyjemnie. Posiłki miałyśmy mieć o ósmej śniadanie i o godzinie 17 obiadokolacja. Właśnie miałyśmy dwie godziny czasu do obiadu. Dlatego zostawiłyśmy bagaże i poszłyśmy na spacer do pobliskiego parku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz