poniedziałek, 10 maja 2021
Święta na odludziu - czyli kwarantanna cz. II
Dzień pierwszy
Noc była bardzo niespokojna. Gwałtowna zmiana ciśnienia atmosferycznego powodowała, że wiał porywisty wiatr, który mocno uderzał arktycznym powietrzem. Pomimo takich anomalii pogodowych, Jarek spał bardzo dobrze, choć krótko. Sześć godzin spokojnego snu wystarczało jemu, aby czuć się wypoczętym. Do aktywności przyczyniała się dodatkowo adrenalina, której poziom wzrastał, kiedy Jarek swoje myśli wiązał z tym, jak to rozpocznie swój pierwszy dzień na nowym stanowisku w pracy. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma doświadczenia na tak eksponowanym stanowisku, bo jest to dopiero druga firma w której podjął pracę. Podjął ją, bez żadnej perspektywy, żadnych planów na przyszłość, lub zamysłów. Po prostu – epidemia wykończyła jedną firmę w której pracował, to ot tak sobie, złożył C.V. do kolejnej… A tu – wszystko zaczęło się Jarkowi układać jak w bajce – po prostu los zaczął mu sprzyjać. Tak działo się do końca marca i zanosiło się, że dalej tak będzie – a może jeszcze lepiej. I tak, we czwartek 1 kwietnia, zerwał się Jarek z łóżka w fantastycznym humorze. Czarny garnitur, białą koszulę i modny krawat przygotował sobie poprzedniego wieczora, tak że rano tylko toaleta, kawa i jakiś smakołyk na przegryzkę do kawy. To „coś” musi być tylko z pod znaku firmy Dr Gerard. Akurat miał pod ręką mega zestaw tego znakomitego producenta - ciastka pełnoziarniste, Pryncypałki Black&White – nowość Dr Gerard, ciastka Vit’AM Apple and Raisins i markizy. Siorbnął spory pierwszy łyk gorącej kawy i sięgnął po rozkoszny smakołyk. W tym momencie zadzwonił telefon. Osoby dzwoniącej nie było na liście kontaktów a numer zaczynał się na 888… Jarek pomyślał że to pomyłka, albo jakiś przedstawiciel handlowy. Niechętnie odebrał, z myślą że szybko spławi rozmówcę i się rozłączy, ale to co usłyszał, wprawiło go w osłupienie i wściekłość. I choć Jarek to niezwykle spokojny i wyrozumiały człowiek, to wiadomość o nałożonej na niego przymusowej kwarantannie, podziałała jak czerwona płachta na byka. Początkowo chciał ze złości rozwalić telefon, ale w końcu opanował się i zadzwonił do swojego szefa, aby poinformować go o zaistniałej sytuacji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz