poniedziałek, 6 września 2021

Spotkanie z Adwokatem przy lodach, czy spotkanie przy lodach z Advocatem?

           Korzystając z pięknej pogody, wybraliśmy się z córką na spacer. Szliśmy parkowymi alejkami, słuchaliśmy śpiewu ptaków. Postanowiliśmy usiąść na ławce i coś zjeść. Miałem w plecaku wafelki Pryncypałki Dr Gerard. Na ławeczce obok siedział starszy Pan i karmił orzechami wiewiórki. Można powiedzieć, że jadły mu z ręki. Podchodziły na centymetry do człowieka. Moja Marysia też chciała dać im przysmak. Starszy mężczyzna dał jej kilka orzechów. Wiewiórki podeszły również do niej. W międzyczasie poczęstowałem jegomościa wafelkiem, on zrewanżował się. Z papierowej torebeczki wyjął herbatniki Ring. Gdy skończyły się orzechy gryzonie pobiegły na drzewa a my się pożegnaliśmy. Żona zaproponowały pójście na lody. Spodobał mi się ten pomysł. Powiedziałem, że idę na lody z advocatem. Marysia chciała śmietankowe. Gdy usiedliśmy przy stoliku w kawiarni. Córcia zapytała, gdzie jest ten „adwokat”? Z Żoną zaśmialiśmy się, co spowodowało jej zdziwienie. Musieliśmy wytłumaczyć jej, dlaczego się śmiejemy i co ten cały advocat. Zaczęliśmy, że nie chodziło mi o człowieka tylko o likier, który powstał w Holandii. Że jest to alkohol niskoprocentowy, dodawany do deserów, ciast, lodów. Moja Ślubna trochę się zagalopowała w tłumaczeniach, kontynuowała, że bazą tego likieru jest brandy, do której dodajemy miód, jaja, śmietanę a także aromat waniliowy. Dodaliśmy, że dorośli bardzo lubią ten likier i że jest pyszny. Marysia uznała, że musi być nie dobry, bo wszystko, co jest z alkoholem jest wstrętne i że nie mamy jeść takich lodów. Co mieliśmy zrobić, aby nie zawieść córki? Zamówiliśmy lody śmietankowe z polewą czekoladową i bananami w czekoladzie. To zamówienie bardzo się spodobało naszej dziecinie. Zjedliśmy i mogliśmy wracać do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz