Pod koniec semestru obiecałem synkowi Grzesiowi, uczniowi klasy piątej, że jeśli będzie miał na półrocze średnią 4,0 to zabiorę go do Hydropolis. Jako, że młody swoją część umowy dotrzymał osiągając średnią 4,4 przyszedł czas na wywiązanie się z tej obietnicy. Hydropolis to nowoczesna placówka pokazująca różne aspekty związane z wodą i życiem w niej, oraz wysiłek człowieka by ją okiełzać.Samo muzeum znajduje się w miejscu dawnego zbiornika na wodę pitną dla Wrocławian.
Do wnętrza wpuszcza się grupy pięćdziesięcioosobowe, tak by uniknąć tłoku. W środku oboje znaleźliśmy sporo atrakcji dla siebie. Grzesiowi bardzo spodobał się model batyskafu, którym poraz pierwszy nurkowie zeszli na dno Rowu Mariańskiego. To najgłębsze miejsce na ziemi sięgające niemal 11 kilometrów pod powierzchnię Oceanu Spokojnego. Model jest w skali 1 do 1 i można wejść do środka i choć przez chwilę poczuć się jak prawdziwy odkrywca. Mnie natomiast spodobała się podświetlana makieta Wrocławia, oraz multimedialna tablica z największymi statkami i okrętami pływającymi po morzach i oceanach. Oboje też z wielką frajdą siedzieliśmy w modelu kapsuły badawczej Wielką Rafę Koralową. Wewnątrz po naciśnięciu odpowiednich przycisków na ścianach można było podziwiać zwierzęta żyjące w wodach u wybrzeży Australii. Na koniec obejrzeliśmy film o tym jak wygląda proces uzdatniania wody pitnej. Zachęceni do spożycia jej, prosto z pobliskiego kranu nabraliśmy pełną butelkę.Po wyjściu zasiedliśmy na dziedzińcu i zajadaliśmy moje ulubione słodycze z firmy dr. Gerard, popijając nabraną właśnie co wodą. Na koniec dnia poszliśmy jeszcze do cukierni na pyszne muffiny z pryncytorcikiem. Przepis na nie można znaleźć na stronie firmy Dr.Gerard.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz