czwartek, 23 kwietnia 2020

Dobre i mocne



   Papierowa duża torba z zakupami, cała była rozmoknięta, porozdzierana i dosłownie pozostały z niej jedynie mokre strzępy. Załączony silnik samochodu cicho mruczał pod maską – a z dmuchawy leciało ciepłe powietrze. W środku robiło się już coraz cieplej. Ściągnęliśmy z Gabrysią ze siebie mokre kurtki. Wszystkie szyby zaparowały i trzeba było lekko je uchylić, aby uszedł nadmiar wilgoci. W zasadzie to można byłoby już ruszać do domu, ale pod kołami leżało jeszcze sporo śniegu, który to jednak topniał w oczach. Ustaliliśmy oboje zatem zgodnie, że zaczekamy jeszcze chwilę – tym bardziej że w piątkowy szczyt, ruch uliczny stwarzał niezwykłe korki – a zalegające błoto pośniegowe choć rozjeżdżone już, to nadal stwarzało dodatkowe nie lada zagrożenie. Gabrysia nie miała co robić – z nudów porozkładała więc sobie te wszystkie opakowania zakupione przed chwilą, produkty firmy Dr Gerard:
- ciastka Pryncytorcik
- biszkopty Pasja wiśniowa
- ciastka wielozbożowe Dr Gerard Deli Grano w wersji z kalafiorem lub z burakiem
- ciastka Kremówka Dekorowana Śmietankowo – Morelowa
- draże
Starannie ułożyła je delikatnie jedne przy drugich obok siebie aby wyschły. Jednak jak się okazało, to wszystkie one nie były w takim złym stanie. Wystarczyło je przetrzeć chusteczką higieniczną i nawet żaden ślad nie pozostał po tym, że jeszcze chwilę wcześniej wszystkie były w kroplach wody. A tymczasem, słońce skłaniało się coraz bardziej ku zachodowi, lecz niebo stało się czyste – i gdyby nie połacie śniegu leżące wokół, to trudno byłoby uwierzyć, że jeszcze kilka chwil temu była taka śnieżna nawałnica, że świata nie było widać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz