Czas upływał
niemiłosiernie a sytuacja na drogach nie zmieniała się nic a nic. Wyglądało to
tak, jakby ktoś naganiał te wszystkie pojazdy właśnie w te okolice, gdzie
akurat się znajdujemy… Najgorsze, że taki widok ma miejsce dzień w dzień. A już
w piątkowe popołudnie, zaczyna się prawdziwy korkowy dramat, który trwa do
późnych godzin nocnych. Ten odcinek drogi który przed laty przejeżdżało się w
trzy do pięciu minut, obecnie pokonuje się dziesięć razy dłużej. Niektórzy
kierowcy – a zwłaszcza ci którzy mają słabszą psychikę, albo zły dzień, albo
nie poszło im w pracy lub domu – odzwierciedla się to efektami, które spotkać
można dosłownie wszędzie. Jazgot i zgiełk, pisk opon, trąbienie klaksonów…
Coraz częściej usłyszeć można charakterystyczne głuche uderzenia, świadczące o
kolizjach między pojazdami. Pół biedy, kiedy są one drobne i nie ucierpią w
nich ludzie… W dzisiejszych czasach nie wolno wierzyć ani kierowcom, ani
pieszym. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i przewidywać to że każdy może w każdej
chwili wykonać manewr, który może mieć tragiczne skutki. Dodatkowo warunki
jakie panowały tego dnia – spora ilość błota pośniegowego, które powodowało
nawierzchnię śliską niemal jak lodowisko – nie należą do codzienności w tych
czasach. Kierowcy nie są przyzwyczajeni do takich sytuacji. A samochody są
coraz szybsze i mocniejsze – dodając do tego wybujałą fantazję oraz panujące warunki,
to nie trudno o tragiczne zdarzenie. Nam i tym razem udało się dojechać
bezpiecznie do domu. Z bagażnika wyciągnąłem dużą brezentową torbę. Podałem ją
Gabrysi – a ona spakowała do niej wszystkie zakupy. Wszystkie smakołyki firmy
Dr Gerard - ciastka Pryncytorcik; biszkopty Pasja wiśniowa; ciastka
wielozbożowe Dr Gerard Deli Grano w wersji z kalafiorem lub z burakiem; ciastka
Kremówka Dekorowana Śmietankowo – Morelowa i draże. Nie pozostało nawet śladu,
że jeszcze prawie godzinę temu, padający śnieg doprowadzał nas do rozpaczy,
kiedy patrzyliśmy na nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz