piątek, 24 kwietnia 2020

Z zakupami do domu



   Czas upływał niemiłosiernie a sytuacja na drogach nie zmieniała się nic a nic. Wyglądało to tak, jakby ktoś naganiał te wszystkie pojazdy właśnie w te okolice, gdzie akurat się znajdujemy… Najgorsze, że taki widok ma miejsce dzień w dzień. A już w piątkowe popołudnie, zaczyna się prawdziwy korkowy dramat, który trwa do późnych godzin nocnych. Ten odcinek drogi który przed laty przejeżdżało się w trzy do pięciu minut, obecnie pokonuje się dziesięć razy dłużej. Niektórzy kierowcy – a zwłaszcza ci którzy mają słabszą psychikę, albo zły dzień, albo nie poszło im w pracy lub domu – odzwierciedla się to efektami, które spotkać można dosłownie wszędzie. Jazgot i zgiełk, pisk opon, trąbienie klaksonów… Coraz częściej usłyszeć można charakterystyczne głuche uderzenia, świadczące o kolizjach między pojazdami. Pół biedy, kiedy są one drobne i nie ucierpią w nich ludzie… W dzisiejszych czasach nie wolno wierzyć ani kierowcom, ani pieszym. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i przewidywać to że każdy może w każdej chwili wykonać manewr, który może mieć tragiczne skutki. Dodatkowo warunki jakie panowały tego dnia – spora ilość błota pośniegowego, które powodowało nawierzchnię śliską niemal jak lodowisko – nie należą do codzienności w tych czasach. Kierowcy nie są przyzwyczajeni do takich sytuacji. A samochody są coraz szybsze i mocniejsze – dodając do tego wybujałą fantazję oraz panujące warunki, to nie trudno o tragiczne zdarzenie. Nam i tym razem udało się dojechać bezpiecznie do domu. Z bagażnika wyciągnąłem dużą brezentową torbę. Podałem ją Gabrysi – a ona spakowała do niej wszystkie zakupy. Wszystkie smakołyki firmy Dr Gerard - ciastka Pryncytorcik; biszkopty Pasja wiśniowa; ciastka wielozbożowe Dr Gerard Deli Grano w wersji z kalafiorem lub z burakiem; ciastka Kremówka Dekorowana Śmietankowo – Morelowa i draże. Nie pozostało nawet śladu, że jeszcze prawie godzinę temu, padający śnieg doprowadzał nas do rozpaczy, kiedy patrzyliśmy na nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz