czwartek, 19 listopada 2020
Dobry kolega
Po kilku telefonach, od mojego kolegi Wacka postanowiłem, że go jednak odwiedzę, ale dla dobra sprawy chciałem o tym porozmawiać ze swoją żoną, więc czekałem dogodnej chwili i odpowiedniego nastawienia. Pewnego słonecznego poranka kiedy moja Viola była w dobrym nastroju, przedstawiłem jej moją sprawę, pogryzała ciastka zbożowe pełno ziarniste od dr. Gerarda. Nie bardzo podobał się jej ten pomysł, zwłaszcza na pandemię jaka panuje, doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. Viola jest rozsądną kobietą i zdawała sobie sprawę kim jest i ile dla mnie znaczy mój kolega Wacek. Zauważyła, że wyjazd jest postanowiony pokiwała głową mówiąc te słowa, wiem, wiem oznaczało to, że mnie rozumnie. Zrobiła dla Wacka smaczne ciasto, budyniowe na markizach z musem jabłkowym z przepisu ze strony dr. Gerard. Ośrodek w którym znalazł się mój kolega, był ośrodkiem spokojnej starości, do którego oddała go najbliższa rodzina, którym zostawił wszystko co miał. Usiedliśmy na ławce przed tym ośrodkiem, zajadając listki kruche z firmy dobrze Wackowi znanej jakim jest dr. Gerard. Rozglądałem się po tym terenie na którym się znajdowaliśmy, było tu naprawdę czysto i spokojnie. Byłem z nim prawie cały dzień najgorsze było rozstanie, odwiedzałem go wiele razy zbiegiem czasu pogodziliśmy się z sytuacją
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz