poniedziałek, 30 maja 2022
Nie do przejścia
Do sklepiku miałem już coraz bliżej i jego fragment nawet miałem w zasięgu wzroku, ale kiedy wyszedłem z za kolejnego – drugiego już zakrętu, to okazało się, że mam jednak dalej niż bliżej, ponieważ cała uliczka wraz z chodnikiem była rozkopana. Jacyś robotnicy kręcili się przy tym wykopie, więc podszedłem do nich i zapytałem, czy nie postawią jakiegoś przejścia przez ten rów. A jeden z tych panów powiedział mi, że nie mogą zrobić przejścia, bo na całej długości przekopu mają wykonywać jakieś czynności i gdyby było przejście, to by kolidowało z tym co mają zrobić. Stwierdziłem więc, że trudno. Zamiast trzydziestu metrów, to przejdę i tych trzysta metrów. Kiedy wracałem, to podszedłem do Kazika aby przywitać się z nim. Nadal ciągnął on swojego „elektryka” – a jego Zefirek nadal ganiał za ptakami. Zamieniliśmy jeszcze parę słów o paskudnej pogodzie i ruszyłem w swoją stronę. Żeby dojść do sklepiku, musiałem teraz obejść z drugiej strony nasz blok, obejść następny blok i podejść do celu z drugiej strony. Jak przechodziłem obok mojej klatki, to akurat w tym momencie wychodziła z niej Grażyna. Też chciała iść do sklepiku „Za rogiem”, bo chciała zrobić zakupy, gdyż spodziewała się gości na swoje imieniny. Opowiedziałem jej, że chcę zrobić blok czekoladowy i idę kupić składniki – wafelki „Pryncypałki” i draże – firmy Dr Gerard, oraz jeszcze trochę innych. Grażyna zainteresowała się moim pomysłem i stwierdziła, że ona też ma ochotę na taki blok, to żebym jej też zrobił. A ja odpowiedziałem jej, że niech zrobi sama, bo jak Mie nie wyjdzie dobry, to może jej będzie lepszy…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz