poniedziałek, 30 maja 2022
Pechowe spotkanie
W ustach czułem jeszcze ten fantastyczny smak wafelków „Pryncypałki”, którymi poczęstowała mnie pani Zosia. Ale w pamięci, miałem jeszcze smak równie znakomitych draży od pana Włodka! Tymczasem do sklepu „Za Rogiem”, gdzie miałem kupić owe produkty firmy Dr Gerard – oraz inne składniki, właściwie miałem do przebycia jeszcze chyba ze trzy rogi. A odległość jaka mnie dzieliła od celu, wynosiła około 100 metrów. Po przejściu jeszcze niespełna jednej piątej tego dystansu, spotkałem już dwoje sąsiadów, z którymi zamieniłem parę zdań i udało mi się wyciągnąć z tych spotkań pewne wnioski. Jednak kiedy skręciłem za pierwszy róg, to znów spotkałem kolejnego znajomego. Tuż za ogrodzeniem na placu do wybiegu dla psów, stał Kazik i palił elektrycznego papierosa, natomiast jego kudłaty „Zefirek” biegał i przeganiał gawrony i kawki, które wypatrywały, czy jakieś śniadanie nie przepełza pomiędzy kiełkującymi źdźbłami trawy. Zefirek bez przerwy podbiegał – to do jednego, to do drugiego ptaka, to znów do kolejnego. A czarne krukowate ptaszyska, tylko podnosiły się na 2-3 metry do góry i kracząc donośnie, robiły mały krąg w powietrzu i znowu siadały na mokrej trawie i wypatrywały czegoś do zjedzenia. Kazik jak tylko mnie zobaczył, to podniósł rękę do góry w geście powitania. Natychmiast skojarzyła mi się scena z filmu „Sami swoi”, z klasycznym tekstem: „Kargul – podejdź do płota, jako i ja podchodzę…”. Kazik kiwnął ręką abym podszedł, ale powiedziałem jemu, że spieszę się do sklepu, bo mam ochotę zrobić sobie blok czekoladowy a nie mam składników. Jak będę wracał, to pogadamy. Miałem złe przeczucia, bo prawie zawsze kiedy spotkam Kazika, to później spotka mnie jakaś przeszkoda.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz