Następnego
ranka wybraliśmy się zobaczyć grupę skalną o nazwie Chybotek. Podobno górny
głaz można rozbujać. Innymi słowy ten kamień się chybocze. To był raczej
spokojny spacer po górach Izerskich. W plecaku mieliśmy Markizy Mafijne Lemon
od dr Gerard, draże i oczywiście zapas wody. Jednak najważniejsze, co miało się
wydarzyć tego dnia to nie włażenie na skały, lecz spotkanie ze znajomymi przy
grillu. Tak się złożyło, że w tym samym czasie w Szklarskiej Porębie był kolega
Krzysia z drużyny. Okazało się, że łatwy spacer na niektórych odcinkach dał nam
mocno w kość. Odczuło to moje kolano, które przesiliłem i musiałem być fachowo
opatrzony przez rehabilitanta, którym okazała się koleżanka naszych znajomych. W
czasie spotkania przy grillu założyła mi tejpy. Nasi piłkarze zrobili sobie
mini trening. Zaangażowali młodsze rodzeństwo. Grali w piłkę ręczną plażową i
siatkówkę. Na końcu schłodzili się w basenie. Kobiety w tym czasie rozmawiały
na miliony tematów. Zainteresowało mnie jak łączyć owoce? Na co zwrócić uwagę przy robieniu na przykład
sałatek? Pierwsza zasada to, owoce zawierające dużą ilość wody (arbuz, melon)
należy jeść samodzielnie. Chodzi o możliwość fermentacji w żołądku. Druga zasada,
nie jemy świeżych owoców z suszonymi. Taka mieszanka jest ciężkostrawna. Kolejna
zasada dotyczy podziału owoców na: słodkie (ananas, banan, figi), półsłodkie
(truskawki, jeżyny), półkwaśne (jabłko, wiśnie, jagody) i kwaśne (cytryny,
pomarańcze, mandarynki). Najlepiej łączyć owoce półsłodkie ze słodkimi lub kwaśnymi.
Nie należy łączyć owoców słodkich z kwaśnymi. Pamiętajmy „żołądek to nie San
Francisco”, cytat z zespołu Piersi.
Rozmowy trwały kilka godzin. Zrobiło się chłodno, zapadł zmrok. Musieliśmy wracać do siebie. Nazajutrz mieliśmy zaplanowane zdobycie Wodospadu Kamieńczyka. Gospodarze odprowadzili nas do głównej drogi. Potem poszliśmy już sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz