Witam. W poprzednim poście pisałam, jak spędzałam lipcowy deszczowy dzień. W towarzystwie słodyczy ulubionej firmy, czyli ,,Dr Gerard”. Miałam zamiar troszkę posprzątać komputer. Zrobiłam sobie herbatkę otworzyłam paczkę ciastek Draże ,,Dr Gerard” i zabrałam się do pracy. Wczesnej porozmawiałam z koleżanką, która była na zakupach. Poprosiłam ją, aby kupiła mi kilka paczek ciastek ,,Dr Gerard”. Poprosiłam o ciastka Draże i Christmas Bauble. Wreszcie zasiadłam do komputera. Najpierw były porządki na poczcie, a potem zabrałam się za historie przeglądarki. Nacisnęłam coś tam, tylko nacisnęłam i myślałam, że dostanę zawału. Chciałam dostać się do swoich dokumentów. Zniknęły, nic nie było. Chyba w tej minucie przybyło mi siwych włosów, a serce zamarło. Moje dokumenty, moja praca, nic nie było. Nie wiedziałam co mam robić. Szalałam ze złości na siebie. W głowie miałam mętlik. chciałam już jechać z komputer do jakiegoś informatyka. Wzięłam jednak głęboki oddech, zjadłam ciastko Cristmas Bauble ,,Dr Gerard” i zadzwoniła po córkę. Miałam szczęście, bo ona właśnie wracała do domu. Usiadła do mojego komputera i zaczęła coś klikać. I zadawać pytania, co ja klikałam. Głowa mi pękała, ale było światełko w tunelu. Okazało się po jakimś czasie, że weszłam na nowe konto, które nie wiem jak i kiedy sama założyłam. Na tym koncie nie był nic. Trzeba było wejść na inne, ale jakie i tu też miałam problem. Jakoś się udało i tam było wszystko co miało być. Jaka ja byłam szczęśliwa. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz