Lipiec zaczął się pierwszymi przetworami z wiśni. Gdy przyjechałem we wtorek do domu po pracy okazało się że moja dobra sąsiadka przyniosła do mnie wiaderko wiśni. Powiedziała że daje mi je w prezencie bo ona już nie ma siły na przeroby bo ma tak dużo wiśni. Powiedziałem że oczywiście chętnie przyjmę bo ja lubię dżemiki i soczki z wiśni. Co prawda mam też swoje no ale jeżeli już mi dała to będę jej bardzo wdzięczny i będę to przerabiał. Tak też zrobiłem. Razem z żoną wypłukaliśmy wiśnie. Żona je wzięła do drenowania a ja poszedłem jeszcze do naszego ogródka bo mamy taką mały wisienkę i uzbierałem w sumie drugie wiaderko wiśni. Potem siedzieliśmy sobie razem i na zmianę żeśmy wyciągali te pestki. Gdy wszystko było zrobione z owocami to umyłem słoiki a żona w tym czasie zaczęła zagotowywać te wiśnie z cukrem bo robiła dżemik. Dawaliśmy go później do słoików i soczek zlany wcześniej tak samo. Byliśmy bardzo zadowoleni bo wyszło nam w sumie z tego bardzo dużo słoików dżemikowych wiśni które później żona miała ochotę dołożyć do pieczonych placków i bułeczek czy drożdżówek a soczek wiadomo przyda się do kompocików. Na koniec zadowoleni z pracy zaczęliśmy sobie pałaszować nasze ulubione słodycze z firmy Dr Gerard .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz