poniedziałek, 19 września 2022

„Powidłowe szaleństwo”

Na straganach targowych skrzynki obfitują w śliwki węgierki, a co za tym idzie, to idealny materiał na powidła śliwkowe. Na straganach dumnie prezentują się również inne gatunki śliwek, gruszki jabłka i wiele innych owoców i warzyw. Kilka dni temu Ola z Mateuszem zapowiedzieli, że przyjadą i przywiozą śliwki, ale sęk w tym, że nie poinformowali, ile przywiozą. Szokującą niespodzianką był piętnasto kilowy worek na ziemniaki wypełniony do połowy śliwkami. Justynka zszokowana taką ilością śliwek szukała pomysłów na ich zagospodarowanie. Po większej części podzieliła się z sąsiadami, a z pozostałej części postanowiła usmażyć powidła, gdyż kompotów narobiła wystarczającą ilość. Następnego dnia rano zaraz po śniadaniu pomyłem wszystkie śliweczki, a Justynka wypestkowała i rozpoczęła smażenie, sam proces jest bardzo powolny trzeba często mieszać na wolnym ogniu, żeby nie przypaliły się na samym dnie. W przerwie między mieszaniem śliwek w garnku żoneczka zaparzyła kawę i zrobiliśmy sobie przerwę kawową ze Słodkim dodatkiem w postaci ciastek Mafijnych Lemon Dr Gerarda, oczywiście, nie zapominając o mieszaniu przyszłych powideł. Szkoda, że byliśmy dopiero na początkowym etapie smażenia, bo gdyby na końcowym, to ciastka Mafijne lemon można by zanurzyć w świeżutkich powidłach i delektować się w rozkoszy połączonych smaków. Pomarzyć dobra rzecz. Skoro świeżutkie powidła na ukończeniu, to należałoby pochylić się nad naleśnikami, bo nie ma lepszego smarowidła do naleśniczków, jak śliwkowe powidła, ale nie tylko, bo i do pączków, rogalików i wielu innych wypieków można użyć. Mniam, mniam palce lizać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz