Ostatnio odwiedziła mnie koleżanka. Powiem szczerze wcale nie było mi to na rękę, ponieważ tego dnia kupiłam 20 kg buraków czerwonych. Zdążyłam je ugotować, a tu ktoś do drzwi puka.
Otwieram, a ona zadowolona mi mówi, że właśnie odprowadziła dzieci do przedszkola, więc przyszła do mnie na kawę. Chyba nie byłam do końca miła, bo mówię jej, że ja mam dzisiaj taką kolorową robotę i nie bardzo mam czas z nią usiąść i wypić spokojnie kawę. Myślałam, że może jednak nie będzie chciała zostać, ale ona wcale się tym nie zraziła. Pierwsza wpadła do kuchni i od progu woła. Dawaj te buraki, ja będę obierać, a ty będziesz trzeć i szybko nam to pójdzie.
Trochę się głupio poczułam, że ona mi chce pomagać w takiej bąć co bąć brudnej robocie.
Nie do końca chciałam się zgodzić, ale po jej długich namowach w końcu się zgodziłam.
Wzięłyśmy się szybko do pracy ona obierała buraki, a ja tarłam. We dwie to naprawdę szybko nam to poszło. Nawet do słoików pomogła mi wkładać.
Nastawiłam wodę na kawę, zajrzałam do szafki, żeby wyciągnąć jakieś słodycze patrzę, a tam same pyszne ciastka od Dr Gerarda. Mój mąż jednak stanął na wysokości zadania i wcześniej kupił ciastka w kształcie zwierzęcych łapek Cookie Paws, biszkopty Pałeczki kremowe oraz niezastąpione draże Maltikeks Dr Gerarda. Koleżance bardzo smakowały słodkości od Dr Gerarda, a ja byłam szczęśliwa, że miałam taką pomoc. Później tylko zostało mi samo pasteryzowanie słoików i po kłopocie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz