Witam.
Ostatnio miałam fajną przygodę, w czasie mojej podróży. Ze znajomymi jechaliśmy
na zawody. Nakupiłam słodyczy ,,Dr Gerard”, czyli draże, ciasteczka szkolne,
oraz słone przekąski. Wiedziałam, że mogą nam się przydać. Od samego początku
podróż zapowiadała się bardzo długa. Zaczęło się od spóźnienia pociągu, o
prawie dwie godziny. Więc, na samym początku zjedliśmy ciasteczka szkolne ,,Dr
Gerard”. Na poprawienie humoru. Jednak to nie pomogło. Nie ukrywam, spieszyło
nam się. W Warszawie mieliśmy przesiadkę. Wiedzieliśmy jedno, nie zdążymy. I co
dalej? Kiedy w końcu przyjechał opóźniony, i upragniony przez nas pociąg, okazało
się, że były zdublowane numery miejsc. Wyjaśniania, przepraszania, i w końcu
usiedliśmy do specjalnie dla nas otworzonego przedziału. Kanapeczki, soczki i
kolejna paczuszka pysznych słodyczy ,,Dr Gerard”. Tym razem zniknęła paczka
Draży. A jeszcze trochę podróży nam zostało. Zaproponowałam zagranie w grę
karcianą. I tak też było. Słone przekąski, i karty. Do Warszawy podróż zleciała
nam szybko. W Warszawie musieliśmy załatwiać
sprawy z biletami, ale i to poszło sprawnie. Na te same bilety mogliśmy
jechać kolejnym pociągiem, który miał być za pół godziny. Mały problem był z
miejscówkami. Ale, zapewniali nas konduktorzy, że coś wymyślą byśmy siedzieli
kolejne trzy godziny. I jak obiecali tak słowa dotrzymali. Ja za to
poczęstowałam ich ciasteczkami ,,Dr Gerard”. Co było dalej, o tym napiszę w
kolejnym poście. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz