Witam.
Wrzesień jest piękny, tyle słońca za oknem. Po prostu chce się żyć, a jeszcze kiedy
leżą przed tobą słodycze ulubionej firmy ,,Dr Gerard”, to więcej do życia nie
trzeba. No chyba że coś słodkiego i własnoręcznie upieczonego ciasta. Chociaż
biszkoptów Pałeczek kremowych i draży, nic nie zastąpi. Proponuję jabłuszka w
roli głównej. I potrzebuję do tego: 40 dag mąki pszennej, dwie łyżki mąki kukurydzianej, kostka masła, cukier
waniliowy, dwie łyżeczki proszku do
pieczenia, trzy żółtka, trzy łyżki zimnej wody, szczypta soli. A na nadzienie:
jabłka około półtora kilograma, dwa opakowania budyniu waniliowego, trzy
szklanki mleka. Ale mi się nie chce piec, wolę siedzieć z talerzykiem pysznych
draży ,,Dr Gerard”, ale jak już zaczęłam to trzeba skończyć, Zabieram się do
pracy, i zaczynam od przesiania mąki do miski, dodaję zimne masło. Dodaję mąkę
kukurydzianą, sól i proszek do pieczenia. Mieszam składniki, dodaję żółtka, cukier
waniliowy i wodę. Szybko zagniatam ciasto. 1/3 ciasta formuję w kulę, zawijam w
folię aluminiową, i wkładam do zamrażalnika. Pozostałe ciasto rozwałkuję, wykładam na blaszkę do pieczenia, którą
wyłożyłam papierem do pieczenia. Ciasto nakłuwam widelcem. Wstawiam do
piekarnika nagrzanego do 180 stopni, i piekę przez 10 minut. W tym czasie
przygotowuję budyń. Podpieczone ciasto wyjmuję z piekarnika, i na nim rozkładam
warstwę jabłek. Na jabłka wykładam budyń. Na koniec ścieram na tarce pod
mrożone ciasto. Wstawiam do gorącego piekarnika i piekę przez 45 minut. Upieczoną
szarlotkę posypuję cukrem pudrem. Ale się rozpisałam z tym ciastem. I tak po
jego upieczeniu sięgam po ciasteczka szkolne ,,Dr Gerard” . Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz