Witam.
Poprzednio pisałam, jak nam przebiegała podróż. Dobrze, że ze sobą zabrałam
słodycze ,,Dr Gerard” czyli ciasteczka szkolne, i słone przekąski. Słodycze
umiliły nam przedłużającą się podróż. Od początku były przeboje kolejowe.
Najpierw opóźnienie, a potem zdublowane miejsca. Ciasteczka szkolne oraz draże
,,Dr Gerard”, pozwoliły na to, by się zbytnio nie denerwować. Kiedy już byliśmy
w wagonie, konduktorzy kolejny już raz pomogli nam w znalezieniu wolnych
miejsc. I jak poprzednio panowie zostali poczęstowani pysznymi słodyczami ,,Dr
Gerard”. Bardzo im smakowały ciasteczka szkolne. Krążyli koło nas cały czas, i
pytali czy wszystko gra. I grało do czasu, kiedy w głośniku nie usłyszeliśmy
komunikatu, o przymusowym zatrzymaniu pociągu. Ogłosili awarię czegoś tam .
Niestety w tym dniu nie mieliśmy szczęścia, i wiedzieliśmy na pewno, że nie
dotrzemy na miejsce na szesnastą godzinę. Musieliśmy zadzwonić, i poinformować
koordynatora zawodów, że w tym dniu nie wystartujemy. Naszą grę w kręgle,
przeniesiono nam na kolejny dzień. Z
mniejszym zdenerwowaniem, zajadaliśmy się słodyczami ,,Dr Gerard” graliśmy w karty. Niestety, zabrakło nam
słodyczy ,,Dr Gerard”. A Pan, który jeździł z wózkiem spożywczym, niestety nie miał
ciastek naszej ulubionej firmy. Musieliśmy czekać, aż wysiądziemy z pociągu. Po
wielogodzinnej podróży dotarliśmy w końcu do hotelu. A jak wyglądała podróż powrotna, o tym w
kolejnym poście. Pozdsrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz