poniedziałek, 23 września 2019

Podróż z Dr Gerardem cz. III


Witam. I kolejny post, o podróżowaniu naszymi kolejami. I najważniejsza rzecz, czyli mnóstwo słodyczy ,,Dr Gerard”. Koniecznie trzeba je zabierać na każdą podróż, umilają nasze wyjazdy, i łagodzą nerwy, kiedy coś nie wychodzi. Kilka dni na zawodach zleciały szybko, i czas było wracać. Na drogę kupiłam ciasteczka szkolne oraz draże ,,Dr Gerard”. Moi znajomi, też nakupili słodyczy tej firmy, oraz słone przekąski. Początek podróży fajny, pociąg o czasie, miejscówki nie zdublowane, wszytko grało. Do Warszawy dojechaliśmy bez większych awarii. Natomiast, w Warszawie nasz pociąg był opóźniony o godzinę. Czekając zajadaliśmy się drażami, i dyskutowaliśmy, co jeszcze może nam się przydarzyć. Na drogę oprócz ciastek ,,Dr Gerard”, kupiłam kiełbaski i bułkę. Jakoś nie miałam na nie ochoty, natomiast pies pewnej pani bardzo. Podchodził do mojego plecaka, i wąchał, i warczał. Wszyscy pękali ze śmiechu. Pani była oburzona, my natomiast rozbawieni sytuacją. Pies po prostu miał ochotę na moją kiełbaskę. Kiedy pociąg podjechał, pies ruszył za mną, ciągnąc panią za sobą. Koledzy, ze śmiechu nie mogli wsiąść do pociągu, ja zresztą też. Pani nie miała na tyle  siły, by psa przyciągnąć do siebie. Jakoś weszliśmy do pociągu, zapłakani ze  śmiechu. Pies szczekał, Pani krzyczała na niego. Całe szczęście, że z nami nie jechali. Końcowa podróż upłynęła nam szybko, ciastka szkolne oraz draże ,,Dr Gerard” poznikały z naszych plecaków, została tylko pachnąca kiełbasa. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz