Witam.
Nie ma to jak słodycze firmy ,,Dr Gerard”. Na dzień dobry ciasteczka Draże, i
wtedy do roboty. Tego dnia miałam zamiar umyć okna w całym domu. Niby nic, ale
jednak po zimie jakoś zszarzały. Całe szczęście tego dnia sama byłam w domu, to
miało mi pomóc w sprzątaniu. Najpierw śniadanko, potem kawka i ciasteczko Draże
,,Dr Gerard”. Kolejny był telefon do koleżanki, i pochwalenie się zamiarami
umycia okien. Rozmowa troszkę się przedłużyła, i z talerza zniknęło kilka
ciastek Draży. O kilka za dużo. Kiedy skończyłam rozmowę z koleżanką, zadzwonił
kolejny. Praca znów została odłożona na kilkanaście minut. Przez telefon
oferowali mi jakieś usługi, szkoda mi tych młodych ludzi, ktoś musi ich
wysłuchać. To byłam ja. W końcu odłożyłam telefon, i sięgnęłam po słodycze ,,Dr
Gerard”. W dalszej kolejności, poszłam do łazienki po sprzęt do mycia okien.
Już miałam zabrać się do pracy, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Listonosz
przyniósł mi list polecony. Kiedy wyszedł, spojrzałam na zegarek. Było
południe. Zaczęłam się zastanawiać, czy opłaca mi się zaczynać pracę, może
przełożyć mycie okien na inny dzień. No i stało się, kolejne ciasteczko Draże,
i pracę odłożyłam. Sięgnęłam po telefon, i poinformowałam koleżankę, że już
skończyłam na dziś. Koleżanka była zdziwiona, że tak szybko mi poszło, ale
wszystko jej wytłumaczyłam i oczywiście zaprosiłam na kawę i słodycze ,,Dr
Gerard”. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz