czwartek, 25 lutego 2021

Jęki zachwytu

Z głośników w hali marketu, bez przerwy płynęła bardzo przyjemna muzyka, adekwatna do ówczas aktualnej pory – czyli największe taneczne hity lat ’70 i ’80 ubiegłego stulecia. Od czasu do czasu, muzyka ta przerywana była jednak, stałymi komunikatami charczącego syntezatora, na temat obostrzeń sanitarnych, oraz promocji w sklepie. W tym momencie jak leciała muzyka, to dawało się zauważyć zadowolenie na twarzach osób robiących tam zakupy, którzy jakby w rytm muzyki podchodzili do sklepowych regałów i również w rytm muzyki, wkładali towar do swoich wózków i koszyków. Kiedy głośniki zaczynały charczeć, to wówczas na twarzach tychże osób, pojawiał się grymas, jakby nagle wszyscy w tym samym czasie dostali skurczów żołądka. Przy regale gdzie rozłożone zostały produkty firmy Dr Gerard, zaczęło gromadzić się coraz to więcej osób. Wiadomo – każdy chciał kupić jakieś smakołyki na przegryzkę, dla siebie oraz bliskich. Jedni kupowali wafelki i ciastka Pasja wiśniowe, inni zaś markizy i Pryncypałki Black&White – nowość Dr Gerard, jeszcze inni różne inne zestawy wspaniałych smakołyków. Bogusia, Zbyszek i ja, już na całe szczęście, we wszystkie te produkty zaopatrzyliśmy się, dlatego swobodnie i bez stresu mogliśmy dokonywać zakupu pozostałych rzeczy, albo oglądać to wszystko co znajduje się w sklepie. Aż tu nagle – ni stąd, ni z owąd – jakby spadli z góry, albo wyrośli spod ziemi, pojawili się przed nami Ilona z Łukaszem. I spoglądając na to co mieliśmy w swoich wózkach, szeroko pootwierali swoje oczy – usta chyba też, bo słychać było jęk podziwu, ale nie było to widoczne spod maseczek, którymi pozasłaniali twarze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz