wtorek, 30 marca 2021
Liczy się pomysł
Ech… Co by było gdyby nie Ilona… - Myślał z wdzięcznością Zbyszek. Musiałby sam przez całe miasto zmierzać do ojca – a w stresie, w taką fatalną pogodę, gdzie mokre i śliskie ulice, to i o jakieś przykre zdarzenie nie trudno. A jak wszystkim wiadomo – nieszczęścia chodzą parami… A tak, to Ilona poszła i załatwiła pomyślnie całą sprawę. Okazało się, że pan Grzegorz schował swój telefon do… lodówki. Jakim cudem? To pytanie pozostanie niewyjaśnione – jednak najprawdopodobniej jakoś wraz z antrykotem musiał go wsunąć, bo leżał na półce tuż obok. Można więc rzec, że sobota zakończyła się pomyślnie, choć emocji nie brakowało. A niedziela? Już pisałem kilka odcinków wcześniej, że stała pod znakiem anomalii, oraz dokuczała meteo patom. W sumie, to niedziela zaczęła się od południa. Zbyszek z Bogusią przyjechali do ojca na obiad. Zaproszona też została na ten obiad Ilona. A później była kawa, herbata i wspaniałe ciasteczka firmy Dr Gerard. Zbyszek wreszcie tryskał humorem, Ilona zaś odstresowała się. Tylko kiedy pomyślała o Łukaszu – o tym że się posprzeczali i że od piątku nie rozmawiali ze sobą – to znów przez chwilę była smutna. Ale jak opowiedziała o tym, to Zbyszek skwitował sprawę krótko, że Zaraz wszyscy pojadą w odwiedziny do Łukasza. Zabrali tylko przygotowaną przez pana Grzegorza porcję wołowiny i zieloną sałatę, żeby nakarmić schorowanego przyjaciela. Ilona – w ramach pojednania – wzięła - rurki z kremem, Pryncypałki Black&White – nowość Dr Gerard, wafelki Wafers i markizy. No i jeszcze strzykawkę i igłę, żeby zrobić zastrzyk. Łukasz tak się ucieszył z niespodziewanej wizyty, że aż ozdrowiał. Z ogromnym smakiem zjadł obiad – a po obiedzie wszyscy zasiedli do herbaty i ciasteczek. Wspominali przy tym, najlepsze bale kanałowe. Bogusia zauważyła, że w tym roku, to jedynie wspomnienia pozostały… Ilona krzyknęła zaś z takim impetem, że aż pan Grzegorz się wystraszył. A ona radośnie oznajmiła, że ma taki pomysł, aby zorganizować się przez jakiś komunikator internetowy i zrobić bal na koniec karnawału.
I ja z Gabrysią też uczestniczyliśmy w tym balu. I było całkiem fajnie. Była zabawa, jedzenie i picie. I niby każdy osobno, ale w sumie, to jednak razem!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz