Każde dziecko czeka na pierwszy czerwca, to jest ich święto. W tym dniu co roku organizowane są dla nich festyny. W tym roku też był festyn na stadionie. Gmina zorganizowała zawody i drobne upominki. Ze względu na pandemie było mniej atrakcji. Córka Agnieszka nie mogła pójść z dziećmi więc ja poszłam z wnukami. Mateusz ma pięć lat, a Monika siedem. Monika brała udział w śpiewaniu, rysowaniu. Każde dziecko, które brało udział dostawało symboliczne prezenty. Długopisy i czekolady. Dla maluchów, to wielka radość. Mateuszkowi dawałam biszkopty produkcji Dr. Gerarda. Bardzo je lubi i często się o nie upomina. W powrotnej drodze Monika podskakiwała, a Mateuszek zasnął w wózku. Umówiliśmy się, że zaopiekuje się dziećmi do wieczora. Po obiedzie dałam dzieciom wcześniej kupione prezenty. Monice kupiliśmy hulajnogę i kask, a Mateuszkowi rowerek z bocznymi kółkami. Dziadek uczył wnuczka jeździć na rowerku. Natomiast ja pilnowałam wnuczkę. Agnieszka po pracy od razu przyjechała do nas i razem z nią zjedliśmy kolacje. Monika musiała zdać mamusi relacje z dzisiejszego dnia, więc trochę posiedzieliśmy. Córce na dzień dziecka wręczyłam kwiatek w doniczce, a dokładnie storczyk. Ona bardzo lubi te kwiaty. Także na słodko dużą czekoladę. Na drogę wręczyłam maluchom po paczce biszkoptów Dr. Gerarda. Ten dzień był wyjątkowo przyjemny, ale byłam bardzo zmęczona i poszłam szybko do spania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz