W powietrzu unosi się zapach koszonej trawy. Dzwony na wierzy kościelnej obwieszczają południe. Marta chłonie tę letnią atmosferę miasta jak gąbka wodę. Sprawia to dziewczynie niebywałą przyjemność – te miejskie klimaty. Ze szkoły wyszła młodzież ubrana na galowo. Rozradowana, krzykliwa. W rękach dyplomy. Właśnie rozpoczynają się wakacje. Dla Marty to czas szczególny. Koniec pewnego etapu. Zakończenie szkoły średniej, oczekiwanie na wyniki maturalne, wybór dalszej ścieżki edukacyjnej. Jakby tego było mało nowa praca. Czas szczególny – nowy nieznany, nieodkryty jeszcze świat – nowe wyzwania i obowiązki, nowi ludzie. Z dawnego życia zostają dawne przyjaźnie i wspomnienia. Widok uczniów w galowych ubraniach uruchamiają mimowolnie te wspomnienia ze szkolnych murów. Marta przypomina fajne chwile, niezapomniany czas. Na przerwach wygłupy i ciastka Kremisie do podziału. Każdy dzielił się czym mógł – słodycze lub kanapka – tak było w zwyczaju. Marta często brała do szkoły krakersy Artur, gdyż były świetne do poczęstunku. A jeszcze te draże Dr Gerarda, którymi można było obdzielić całą klasę. Marta uśmiecha się do wspomnień. Takie niby zwyczajne chwile a teraz z perspektywy czasu takie niezwykłe. Wspaniałe czasy. Tylko po co te sentymenty. Marta przerywa gonitwę myśli. Nowe nadchodzi. I to także będą wspaniałe czasy. Trzeba tylko się przyzwyczaić. Dać sobie chwilę na oswojenie. Co najważniejsze ludzie są w około oraz ciastka Kremisie do podziału.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz