poniedziałek, 28 czerwca 2021

Rodzinne spotkania nr. 2

 Następnego dnia spakowaliśmy trochę jedzenia, picia. Wzięliśmy koce oraz parawan i wyruszyliśmy nad morze. Niestety jest ponad dwa kilometry w jedną stronę. Marysia jechała w wózku. Na plaży sporo ludzi, bo przyjechali na weekend. Blisko brzegu rozłożyliśmy przyniesione sprzęty. Siedzieliśmy w ubraniach ze względu na zimny wiatr. Pospacerowałam z córką. Potem budowaliśmy różne budowle z piasku. Cały zestaw foremek, wiaderko i innych rzeczy dostała dzisiaj od siostry Agnieszki. Na zmianę bawiliśmy się z nią. W końcu zaczęła ziewać i zasnęła w wózku. Mieliśmy chwilę dla siebie więc korzystaliśmy słuchając fal bijących o brzeg. W końcu mąż zgłodniał i chciał coś zjeść. Więc wyjęłam kanapki. Ja z nich zrezygnowałam tylko wzięłam sobie moje ulubione biszkopty produkcji Dr. Gerarda. Mama też zrezygnowała z bułek tylko jadła ze mną smakołyki. Wróciliśmy po południu na gorący obiad. Po dwugodzinnym odpoczynku Agnieszka zaproponowała, że zaprowadzi nas do portu. Rodzice trochę się wahali, ale w końcu wyruszyliśmy. Przeszliśmy głównym deptakiem, a potem wzdłuż kanału. Na szczęście Marysia spokojnie siedziała w wózku. Parę minut musieliśmy poczekać jak most się rozłoży. On o równej godzinie na 20 minut. Otwiera się. Wtedy przez kanał można spokojnie przejść. Ta atrakcja zaciekawiła mężczyzn i zaczęli na ten temat dyskutować do samego domu.                  .     

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz