Na początku czerwca pojechałam na ogólnopolskie finały kobiet w warcabach stupolowych. Zawody odbywały się w Ustce. Lecz zanim wyjechałam, musiałam ugotować mężowi. Także zdążyłam na działce oplewić jarzyny. Rano pojechałam pen dolino do Gdańska. W Warszawie wsiadła koleżanka, która wykupiła bilet w tym samym wagonie w strefie ciszy. Na drogę w termosie wzięłam sobie kawę i biszkopty produkcji Dr. Gerarda. Z nudów zjadłam całą paczkę tych smakołyków. W Gdańsku miałyśmy przesiadkę do Słupska, a potem autobusem do Ustki pod sam hotel Kapitan. Mieszkałyśmy razem w jednym pokoju. Po kolacji mieliśmy oficjalne rozpoczęcie turnieju. Równocześnie razem z nami mieli finał mężczyźni. Następnego dnia rozpoczęliśmy rundę, która wielokrotnie trwała po cztery godziny. Gra była wyrównana i ruch każdego pionka musiał być przemyślany. Dopiero po rundzie piłam kawę i jadłam biszkopty Dr. Gerarda. Po obiedzie mieliśmy wolny czas i codziennie spacerowałyśmy nad morze. Niestety jest około dwa kilometry w jedną stronę przez osiedle. Brałyśmy kocyk i opalałyśmy się. Parę razy podjechałyśmy autobusem do portu i tam spacerowałyśmy. Przez ten okres pobytu była piękna pogoda. Odpoczęłam i opaliłam się. Na koniec organizator zaproponował wycieczkę statkiem. Ja ze względu na duży koszt zrezygnowałam. Odpoczynek na plaży, to dla mnie wielka przyjemność. Po ciężkich rozgrywkach zajęłam siódme miejsce. Panie bardzo dobrze grają, a pierwsza trójka po paru rundach była widoczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz