Paskudny wirus.
Niestety moja rodzinka się rozchorowała. Najpierw mama
zaczęła pociągać nosem, potem przyszło złe samopoczucie, bóle mięśni, dreszcze,
gorączka i lęk czy to nie Covid. Wszyscy jesteśmy zaszczepieni, ale testy
trzeba było zrobić. Wynik negatywny, więc
jakoś udało nam się przetrwać. Ojciec dzielnie stał na posterunku
opiekując się mamą, ale niestety zaraził się i nie ma mocnych, po prostu padł.
Gorączkuje, chrypi jak stara furtka, z nosa cieknie mu nieustannie, a do tego
ma problem z zatokami. Naprawdę niewesoło u tych moich staruszków. Polegli
oboje. Mam teraz problem z opieką nad nimi. Żaden z nich nie może wychodzić, oboje powinni
leżeć w łóżku. Oczywiście po pracy przyjeżdżam, przywożę potrzebne produkty i leki, ale podczas dnia
nie ma kto się nimi zająć. Chodzi o tą przysłowiową herbatkę do łóżka.
Poprosiłam sąsiadkę, aby zaglądała przed południem do rodziców, ale mama nie
lubi jak jej się ktoś obcy szwenda po kuchni. Oj trudno ich przekonać, że nawet
chodzenie po domu nie sprzyja szybkiemu zdrowieniu. W pracy nie mogę wziąć kilku
dni wolnego. Tak więc, pozostała tylko pani Aniela, nasza długoletnia sąsiadka.
Przyznam się że musiałam użyć fortelu,
aby przekonać panią Anielę do wizyty w domu gdzie przebywają kaszlący i
kichający ludzie. W dzisiejszych czasach każdy odczuwa lęk przed zarażeniem się
Covidem. Doskonale to rozumiem. W związku z tak dużym dyskomfortem obiecałam,
że przywiozę specjalnie dla niej przepyszny mus czekoladowy z orzechową
niespodzianką zrobiony na bazie fantastycznych słodyczy od Dr Gerarda. Rodzicom
postanowiłam osłodzić te nieciekawe dni świeżutkimi, chrupiącymi pryncypałkami
o smaku orzechowym wraz z pachnącymi
korzennymi,, kruchymi ciasteczkami, Cookie Man od Dr Gerarda.
Jestem przekonana, że takie pyszne słodycze chociaż trochę umilą im czas chorowania. Oczywiście
pamiętam o owocach i napojach. Natomiast Pryncytorcik czekoladowy będzie miłym akcentem poranka. Skwapliwie
korzystam z maminej spiżarni wydobywając
z zakamarków butelki soków z czarnej porzeczki, malin i czarnego
bzu. Pani Aniela natomiast chętnie
podzieliła się suszonym kwiatem lipy zebranym z drzewa rosnącego na jej
podwórku. Do lipowej herbatki brakuje
tylko kilka kropel białego rumu. Zadbam i o to. Przy takim zaopatrzeniu moim rodzicom
nie pozostaje nic innego jak siedzieć w domu i zajmować się sobą. Dobra
książka, pilot od telewizora i jakoś to
będzie. Mam nadzieję, że to wystarczy, aby na kilka dni zatrzymać ich w łóżku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz