Uciążliwe dni.
Niestety w czwartek
rano obudziłam się z bólem głowy i gardła. Od razu wzięłam aspirynę i
jakieś cudo do ssania, ale niezbyt pomogło. W piątek dołączył jeszcze katar,
więc ewidentnie się przeziębiłam. Ciekawe, czy to następstwo opieki przy
rodzicach, czy może zaraziłam się robiąc zakupy w sklepie. Byłam wykończona,
czułam się podle, cały weekend przeleżałam w łóżku. Dobrze, że rodzice czują się już lepiej. Teraz i mnie przydałaby
się taka pani Aniela otaczająca mnie troskliwą opieką. Korzystając z możliwości zrobienia
zakupów przez Internet, uzupełniłam zapasy leków, żywności i wody. Oczywiście apetytu nie miałam. Normalna
rzecz w tych okolicznościach. Ważne, że bez problemu wypijałam sporo wody
mineralnej. Dopiero w niedziele skusiłam się na
czekoladowy Pryncytorcik od Dr Gerarda. Wiedziałam, jak pobudzić apetyt,
jak skłonić się do jedzenia. Moja
słabość do słodyczy zwyciężyła. Specjalnie
robiąc zakupy online zamówiłam
pobudzające apetyt korzenne, kruche
ciastka Cookie
Man i moje ulubione wafelki Pryncypałki orzechowe od Dr Gerarda. Ten
świeży aromat skusił by każdego. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że zbyt
długo nie będę opierać się pokusie zjedzenia takich pyszności. Popołudniu
poczułam się lepiej, ale niestety nie było mowy o powrocie do pracy. W
poniedziałek na telewizycie lekarz stwierdził, że do końca tygodnia
powinnam zostać w domu. Pomimo przyjęcia kompletu szczepień na Covid nie wolno
ryzykować. Dostałam pięć dni zwolnienia i zakaz opuszczania mieszkania. Po
kilku dniach poczułam się na tyle dobrze, aby
zapragnąć normalnego obiadu. Obiad po prostu zamówiłam z pobliskiej
restauracji. Poprosiłam o coś smacznego, lekkiego dla osoby chorej. Kurier zostawił paczkę przed
drzwiami na wycieraczce. Zasady bezpieczeństwa przede wszystkim . Posiłek by
lekkostrawny i ładnie zapakowany. Zjadłam sporą część z tego dania. Byłam osłabiona, ale mimo to,
poczułam się lepiej. Po południu zasnęłam. Na zajątrz rano czułam się już zupełnie dobrze. Oby tak
zostało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz