Karkonosze
witajcie! Po dwudziestu trzech latach wróciliśmy do Szklarskiej Poręby. Kilka chwil
zajęło nam odnalezienie starych kątów. Miasto zmieniło się w ogromnym stopniu. Jednak
otaczające góry są niezmiennie piękne. Droga zajęła na pięć godzin. W hotelu
wypiliśmy kawę, zjedliśmy draże Dr Gerard i wyznaczyliśmy sobie plan na
pierwszy dzień. Postanowiliśmy zacząć od wodospadu Szklarki. Zapakowaliśmy przysmaki
na szlak, kupiliśmy online bilety do Karkonoskiego Parku Narodowego i
ruszyliśmy. W plecaku mieliśmy wodę oraz ciastka zbożowe oraz Torcik
czekoladowo - zbożowy, które są idealne na górskie wędrówki. Gdy wyszliśmy z
miasta naszym oczom ukazały się skałki i leśne szlaki. Po godzinnym spacerze
doszliśmy do wodospadu. Cieszyłem się, że znów jestem w tym miejscu. W głowie
odhaczałem atrakcje, które chcę zobaczyć. Dzieci szły dzielnie, gdy miały
okazję, wdrapywały się na skały. Co przyprawiało nas o zawał serca.
Wróciliśmy do cywilizacji. Była godzina osiemnasta, pora na obiad. Siedząc w restauracji, planowaliśmy następny dzień. Nasze plany były ambitne. Zaplanowaliśmy cały dzień. Rano wjazd na Szrenicę, następnie wędrówka na Śnieżne Kotły. Tam odpoczynek mały posiłek (ciastko zbożowe, pełnoziarniste). Potem powrót w doliny. Szlakiem pod Łabskim Szczytem. W schronisku zeszło się tyle osób, że postanowiliśmy iść dalej. Marysia troszeczkę marudziła, jednak dzielnie szła dalej. Zrobiliśmy przerwę przy strumyku. Każdy z nas chciał wrócić jak najszybciej do Szklarskiej. Marzyliśmy o zdjęciu butów. Z nieba od rana lał się żar. Upał nie pomagał nam. Każdy krok przybliżał nas do hotelu. Na miejscu byliśmy około siedemnastej. Zrobiliśmy prawie dwadzieścia kilometrów górskimi szlakami. To nasz sukces.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz