Witam. I znów mamy,
moje drogie mamy nasze święto. Czułam, że moja rodzinka coś mi szykuje. Od
kilku dni mieli tajemnicze miny, słyszałam szepty po kątach. Ja natomiast
udawałam, że niczego nie widzę i nie słyszę. Dwudziestego szóstego maja wyszłam
z domu, pod pretekstem zrobienia zakupów. Wybrałam się do ciastkarni i kupiłam
nie za duży torcik wiśniowy. Wstąpiłam jeszcze do sklepu, by kupić jakieś
słodycze firmy ,,Dr Gerard”. Wybrałam ciastka wafelki Pryncypałki i słone
przekąski. Z bankomatu wybrałam pieniążki, coś dzieciaczkom trzeba dać. Uśmiechnęłam
się sama do siebie. Na zakupach byłam dwie godziny. Po powrocie do domu, od
razu udałam się do kuchni, by torcik wstawić do lodówki. Otwieram lodówkę, a
tak już jest tort, i to o wiele większy niż mój. Za chwilę usłyszałam sto lat.
Dostałam piękny bukiet kwiatów. Czekałam na kosz słodyczy ,,Dr Gerard”, ale
moje dzieci powiedziały, że w tym roku mi nie kupili, bo wiedzieli, że ja sama
się w słodycze zaopatrzę. I mieli rację. Siedzieliśmy razem przy stole,
zajadaliśmy się pysznymi tortami oraz ciastkami wafelkami Pryncypałki ,,Dr
Gerard”. Było miło ten dzień spędzić w ten sposób. Dzieci mile, mąż grzeczny,
szkoda, że tak nie mam na co dzień. Nawet o tym im powiedziałam, to dzieci od
razu powiedziały, że szkoda, że dnia dziecka nie ma codziennie, a mąż wspomniał
o swoich urodzinach i imieninach. Dla Wszystkich Mam dużo cierpliwości.
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz