Witam.
Wczoraj byłam na pewnym spotkaniu. Nie mogę pisać szczegółów, ale było dość ciekawie.
Mogę tylko napisać, że osób było bardzo dużo. Był także poczęstunek. Mile mnie
zaskoczyło, to że na talerzach były poukładane ciasteczka firmy ,,Dr Gerard”.
Ja muszę się przyznać często sięgałam po ulubione ciastka wafelki Pryncypałki.
Siedziałam blisko talerzyka, więc dostęp miałam świetny. Na początku krępowałam
się, ale po chwili jakiś pan z panią zaczęli się częstować, więc i ja dołączyłam
do nich. W skrycie widziałam ich apetyty, i martwiłam się, że jak jeszcze
chwilkę poczekam, to nic na talerzyku nie zostanie. I tak podjadałam sobie
słodycze ,,Dr Gerard”, i słuchałam, i obserwowałam co się dzieje na Sali. Na
początku było bardzo miło, były barty. Jednak jak wykładowcy wgłębiali się w
pewne tematy, na sali zaczęło się robić nie miło. Musze szczerze powiedzieć, że
na to spotkanie przyszłam ze zwykłej ciekawości. Czekałam co będzie dalej, a
dalej było coraz ciekawiej. Zaczęła się dyskusja. Początek spokojny, ale po
chwili zaczęło się robić głośno. Każdy chciał coś powiedzieć, i to wszyscy na
raz. Była wrzawa. No i zaczęły padać nie miłe słowa, coraz bardziej było
ciekawiej. W pewnym momencie nie wytrzymałam tej atmosfery, sięgnęłam po
ostatnie ciastko wafelka Pryncypałka ,,Dr Gerard” i wyszłam. I tak niczego z
tego nie rozumiałam. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz