W ostatnią sobotę cały dzień padało. Szaro, mokro nie miałem ochoty nic robić. Jedyna radość to wafelki Pryncypałki kokosowe „dr Gerard”. Dzieci również snuły się smutno po chacie. Wszystko się zmieniło, gdy żona odebrała telefon. Dzwoniła jej koleżanka ze szkoły. Widujemy się tylko gdzieś przelotem. Od dawna nie spotkaliśmy się na kawie. Okazało się, że zostaliśmy zaproszeni na wieczór. Bardzo się ucieszyłem. Moja Marysia również wybierała się z nami, nawet uszykowała do koleżanki ciastka Kremówka dekorowana. Po obiedzie wybrałem się po szybkie zakupy i po coś na ząb na wieczór. Zostaliśmy przywitani z uśmiechem. Okazało się, że nie byliśmy u nich ponad rok. Gospodarze przygotowali słodki deser a dla dzieciaków były miseczki z różnymi owocami i podgrzewacz do czekolady. Na pierwszy rzut oka nie wiedziałem co to za ustrojstwo. Marysia wiedziała, że topi się czekoladę i zamacza się w niej owoce. Przypomniałem sobie, że na jednej z komunii była fontanna z czekoladą. Marysia karmiła nas bananami, truskawkami, arbuzem i winogronem wszystko w czekoladzie. Myśląc o tych przysmakach, muszę zjeść jakeś słodycze. Dobrze, że znalazłem wafelki inaczej byłbym niepocieszony. Jak tak myślę, to najbardziej smakowały mi świeże truskawki i winogrono. Gdy już skosztowaliśmy owoców dziewczyny zaczęły przynosić rurki waflowe i chrupki kukurydziane. Koleżanka przygotowała już wcześniej salaterki z owocami w czekoladzie i z bitą śmietaną. Na wierzchu posypała kolorowymi cukiereczkami. Były pyszne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz