wtorek, 26 stycznia 2021

Jak kierowca z pilotem

Wlekliśmy się w ślimaczym tempie za całą kolumną tirów. Niezwykle trudno było Markowi wyprzedzić któregokolwiek z nich, ale powoli, powoli…, udało się zostawić je z tyłu. Naliczyliśmy ich cały tuzin. Marek koncentrując się przy tym niezwykle, zjadł przez ten czas całkiem sporo ulubionych ciastek firmy Dr Gerard. On mówił mi co i kiedy mam jemu podać – w taki sposób aby zachować pełne bezpieczeństwo. Na przykład – Marek mówi do mnie: - ciastka Pryncypałki. A ja sięgam po ten produkt, biorę i podaję mówiąc: są ciastka Pryncypałki! Albo – Marek mówi: - ciastka Pasja wiśniowe. A ja podaję je Markowi i mówię: jest ciastka Pasja wiśniowe. Identycznie było z biszkoptami,, oraz innymi herbatnikami. Czułem się prawie jak załogowy pilot na rajdzie samochodowym. Te ciastka firmy Dr Gerard to są tak kuszące, że jak Marek zjadał je, to i ja również jadłem je. W tym czasie nie korzystała ze smacznej uczty jedynie Gabrysia, ale skoro wolała spać, to sama była sobie temu winna. A zresztą – ona do tej pory opiekowała się torbą, to zjadła co swoje... A skoro się najadła ze smakiem, to teraz smacznie sobie spała. Huśtanie podczas jazdy sprzyjało dodatkowo temu, aby Gabrysia ucinała sobie drzemkę w taką deszczową i wietrzną pogodę. A Marek na dodatek, włączył cicho smętną muzykę. Chcieliśmy się gdzieś zatrzymać na chwilę, ale Marek stwierdził, że zrobimy to dopiero wtedy jak zjedziemy z autostrady, bo jak te tiry które zostawiliśmy z tyłu znowu nas wyprzedzą, to on – znaczy się Marek – nie przeżyje drugi raz wyprzedzania ich. Zatem – cierpliwie należało czekać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz