poniedziałek, 25 stycznia 2021
Niezawodny smak słodyczy Dr Gerarda.
Gdy za oknem plucha, a pod głową miękka poducha, to żal wstawać z tego łóżka. Pewnie sziś bym nie wstał z tego łóżka, ale cóż zrobić, jak w szafce puch, bo skończyły się slodycze Dr Gerarda, a bez nich to to kawa bez ducha.
Tak też szybko wyskoczyłem i po Ciastka Pryncypałki wiśniowe oraz viszkopty udać się do sklepu musiałem.
Tak to bywa, że jak organizm się przyzwyczai do słodyczy, to bez nich dzień się musi zaczynać.
W drodze powrotnej spotkałem kolegę, który akurat wracał ze spaceru z psem, więc zaprosiłem go na kawę.
Weszliśmy do kuchni, by przygotować kawę.
Do kawy sięgnąłem zakupione słodycze, a resztę zakupów pozostawiłem w torbie.
Wojtek zabrał kawę do pokoju, a ja salaterkę ze słodyczami i przenieśliśmy się do pokoju, bo tam wygodniej można osiąść.
Trochę się nie widzieliśmy, to i mieliśmy trochę do pogadania.
W końcu już salaterka pusta się zrobiła, kawa też się skończyło, więc czas by się rozstać.
Tak też się stało, Wojtek zawołał psa, który z kuchni się wyłonił.
No tak, -pomyślałem. Ja tam miałem kiełbasę w torbie, to pewnie jej niema.
Tak też się stało. Po kiełbasie został tylko pusty papier i zapach.
Morał z tego taki, że uważajcie na psa, gdy do domu go wpuszczacie.
Wojtek odchodząc rzekł;
Wiesz co te słodycze to były lepsze niż ta kiełbasa, to nie ma czego żałować.
No tak, tylko, że ja mam pustą lodówkę. -dowcipniś.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz