piątek, 29 stycznia 2021
Pomyślny finał
Następnego dnia usiłowałem dodzwonić się do przychodni POZ, aby zarejestrować się do swojego lekarza. To „dusza” człowiek, zawsze bardzo dobrze diagnozuje pacjenta i chce jak najlepiej pomóc w potrzebie. Kiedy zachodzi konieczność, to nigdy nie odmawia. Aby dodzwonić się do rejestracji tamtejszej przychodni, to trzeba mieć wiele cierpliwości i szczęścia. Uparcie męczyłem swój telefon… chwilach zwątpienia ratowałem się, przegryzając smaczne ciasteczka firmy Dr Gerard – biszkopty, ciastka Pryncypałki, oraz inne herbatniki. Gabrysia użalając się nade mną, przygotowywała mi – i sobie również – herbatę oraz kawę na zmianę. Sama chętnie zajadała swoje ulubione ciastka Pasja wiśniowe, pomlaskując przy tym zmysłowo. Po kilku godzinach stukania w klawiaturę, w końcu udało mi się dodzwonić. Oniemiałem jednak z wrażenia, kiedy pani w rejestracji oznajmiła mi, że nasz najbardziej ulubiony lekarz, nie pracuje już, gdyż przeprowadził się do innego miasta. Jak powiedziałem o tym mojej Gabrysi, to zbladła i zrobiła rzadką minę. Pani w rejestracji powiedziała jeszcze, że musimy wybrać sobie innego lekarza. Zaczęliśmy robić rozeznanie w tym temacie. Obdzwoniliśmy chyba wszystkich znajomych, którzy mogliby nam pomóc w wyborze, ale zazwyczaj kończyło się na tym, że polecany medyk nie przyjmował zapisów nowych pacjentów. W końcu – po ciężkich staraniach – udało się dojść do porozumienia z panią doktor, która przez większość osób z którymi rozmawiałem, określana była jako bardzo dobry fachowiec. Tyle że aby mieć pewność, że w razie potrzeby dostanie się do niej, to trzeba wstać w środku nocy i stanąć w kolejce. Tak więc, jak na pierwszy raz – wstałem kwadrans po piątej i zaliczyłem pierwszą wizytę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz