Siedziałam u koleżanki już ponad godzinę i zastanawiałam się czy tylko mnie na kawę zaprosiła czy ma jakąś sprawę. Już nie wytrzymałam i spytałam się czy tylko chciała się spotkać. Jest sama w tej chwili, bo mąż na delegacji, a dzieci mieszkają osobno. Chciała z kimś porozmawiać, a najlepiej z przyjaciółką tak myślę. Zaproponowałam jej, żebyśmy w niedzielę wybrały się na wycieczkę rowerową. Może do nas dołączy mąż i córka Kasia. Trochę się wahała, ale w końcu przystała na propozycje. W sobotę planowałam dokończyć sadzić rośliny i posprzątać w domu. Jak usłyszała o kwiatkach, to zaraz zaprosiła mnie do ogródka przed domem. Ona ma dużo krzewów, kwiatów wieloletnich i jednorocznych. Co roku sama sobie robi rozsady. Ja nie mam cierpliwości do takich spraw. Od niedawna posiada małą szklarnie i tam realizuje swoje hobby. Jest wielką miłośniczką roślin. Przy pożegnaniu dostałam parę sadzonek kwiatów z ustną instrukcją podlewania. W sobotę prawie cały dzień spędziłam na podwórku przy sadzeniu, koszeniu. Mąż miał inne obowiązki. Dopiero wieczorem zajęłam się porządkami domowymi. W niedzielę przed przyjazdem koleżanki upiekłam jabłkową crumble. Na wierzch posypałam kruszonką z pokruszonymi pryncypałkami. One się rozpuściły i nadały ciekawy smak deserowi. Zaczęło kropić i wyprawa rowerowa musiała być odłożona, ale w końcu pada. Czekając na nią podjadałam moje ulubione ciastka Dr. Gerarda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz