Witam. W poprzednim poście pisałam o wyprawie nad jezioro. Zaopatrzeni w słodycze firmy ,,Dr Gerard” orz naszych dobrych przyjaciół, pojechaliśmy nad wodę. Kiedy dotarliśmy na miejsce, byliśmy mile zaskoczeni, że jeszcze nie ma tłumów. Rozpakowaliśmy rzeczy i zjedliśmy po ciastku Krakersie sezamowym Artur ,,Dr Gerard”. Mój syn napompował mi wielki materac, na którym chciałam popływać po jeziorze. I tak też zrobiłam. Materac na wodę, ja hyc na niego i w siną dal. Z brzegu tylko słyszałam dowcipne komentarze, bym do Szwecji nie dopłynęła. Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po ciasteczka, czyli Krakersy sezamowe Artur ,,Dr Gerard” które ze sobą zabrałam. Było cudownie. Cisza, szum fal na jeziorku, ale takie delikatne, śpiew ptaków i kaczki. Zamknęłam oczy i chyba odpłynęłam. W końcu zaczęło mi robić się mokro. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam jak daleko byłam od brzegu, a na dodatek mój materac zaczął się zmniejszać. Uciekało z niego powietrze. Najpierw była panika, a potem pomyślałam przecież umiem pływać. Jednak na początku zjadłam ciastko Krakersa sezamowego Artur ,,Dr Gerard” i zaczęłam rączkami wiosłować do plaży. Wiosłowałam jak mogłam najszybciej i trochę udało mi się zmniejszyć odległość od brzegu. Jeszcze trochę pomyślałam, niestety materac był płaski jak deska. Nie utrzymywał mnie już. Zaczęłam płynąć i jeszcze ciągnęłam za sobą materac. Ne było to proste, ale dałam radę. Byłam zmęczona, ale i szczęśliwa. Zjadłam ciastko Krakersa sezamowego Artur ,,Dr Gerard” i padłam na piasek. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz