Mamy z żoną na działce dwie śliwki. Jedną jest tradycyjna mirabelka a drugą jest śliwka o ciemnym kolorze owoców ale wielkości takiej samej jak mirabelka. Ostatnio żona powiedziała że śliwki zaczęły lecieć. Tak zawsze dzieje się w sierpniu więc musimy je jechać pozbierać i zrobić przetwory. Jak się okazało dzień wcześniej przeszła burza a przed nią zawsze jest duży wiatr. Wszystkie mirabelki spadły więc mieliśmy dużo zbierania i resztę dopełniły te fioletowe śliwki. W sumie uzbieraliśmy około 30 kg owoców. Większość oczywiście stanowiły mirabelki. Po przyjeździe do domu zjedliśmy sobie obiad i zabraliśmy się do śliwek. Ja myłem słoiki a moja żona w tym czasie płukała śliwki. Zrobiliśmy bardzo dużo kompotów. W międzyczasie wydrenowaliśmy mirabelki żółte i te fioletowe śliwki i to potem w dwóch dużych garczkach smażyliśmy na powidła. Gdy śliweczki pyrczały ładnie na kuchence to my zajadaliśmy nasze ulubione słodycze z firmy Dr Gerard i czekaliśmy kiedy będą gotowe. Narobiliśmy bardzo dużo kompotów i około 20 słoików powideł. Byliśmy z tego bardzo zadowoleni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz